"Dzisiaj miałem niezłą akcję. Odprawiałem pogrzeb i nie pozwoliłem na świeckie przemówienia w czasie Mszy Świętej pogrzebowej i z ambony. Pan mi pogroził i powiedział, że jak nie zmienię zdania to zadzwoni do kard. Nycza. Powiedziałem, żeby dzwonił. Wyjął telefon i zadzwonił" - relacjonuje ksiądz Mateusz Szewczyk w mediach społecznościowych.
Mężczyzna rzeczywiście zadzwonił do kardynała. Jaka była jego decyzja w sprawie przemówienia?
Miałem przyjemność porozmawiać przez telefon z Eminencją. Rozmowa była przyjemna. Ostatecznie "grożenie Kardynałem" nie pomogło i wyszło na moje. Pan powiedział pożegnanie poza Mszą i nie z ambony. Argumenty pana X: "byłem na wielu pogrzebach i nigdy nie było z tym problemu" - tłumaczy ks. Szewczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ksiądz Mateusz Szewczyk argumentuje swoją decyzję tym, że "liturgia pogrzebu pozwala na przemówienia, jeżeli osoba zmarła była osobą duchowną, pełniła oficjalnie jakieś posługi liturgiczne albo była szczególnie zasłużona dla Kościoła". Jak dodaje, żaden z tych wyjątków nie wystąpił.
Duchowny podzielił się także swoim doświadczeniem na temat pewnego przemówienia na pogrzebie, którego miał okazję niegdyś wysłuchać.
Kiedyś byłem świadkiem sytuacji w której była głoszona taka "laudacja" na cześć zmarłego w trakcie Mszy (padły słowa, że był wspaniałym mężem i ojcem), a tajemnicą nie było, że zmarł nagle, tj. na wakacjach z kochanką. I takie to są kojące mowy pogrzebowe - opisuje ks. Szewczyk.
Ks. Mateusz swoją odmowę argumentuje nauczaniem Benedykta XVI: "Ambona służy jedynie czytaniu tekstów mszalnych, Psalmy responsoryjnego oraz orędzia wielkanocnego, można też wygłaszać tam homilię i odczytywać intencję modlitwy wiernych" - czytamy w adhortacji Benedykta XVI.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.