Dlaczego zwolennicy dwóch bloków politycznych starli się ze sobą w tak gwałtowny sposób? Wrocławski radny z ramienia PiS Michał Kurczewski zbierał listy poparcia pod swoją kandydaturą do sejmu.
Czytaj także: Matka ukryła niemowlę w zaroślach. Dramat w Sosnowcu
Zwolenniczka opozycji ustawiła obok niego drewnianą tabliczkę z napisem "czekam na wiatr, co rozgoni Kaczora i innych gamoni". To rozjuszyło tłum i sprowokowało ogromną awanturę.
Film ze zdarzenia opublikowano na Facebooku, a całą sprawę opisuje portal WrocławskieFakty.pl.
Przeciwnicy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości zaczęli "wymieniać uprzejmości". Nie wymiana ta była pełna licznych wulgaryzmów. Niewiele brakowało, a doszłoby do rękoczynów.
Czytaj także: Mejza porównał katastrofę Smoleńską do śmierci Prigożyna
Polityczna awantura we Wrocławiu - nie doszło do rękoczynów
Kur*** Dziady! Do domu! Won! - krzyczał jeden z przeciwników zbierania podpisów przez PiS.
Spieprzajcie do Berlina - odpowiadał zwolennik Zjednoczonej Prawicy.
Lepiej do Berlina niż do Moskwy - spuentowała go z kolei starsza kobieta, stojąca nieopodal epicentrum awantury.
Padały też argumenty związane ze szczepieniami, lockdownem, praworządnością czy relacjami z Unią Europejską. Wszystkie opakowane były w agresywne i wulgarne epitety.
Ludzie was nie chcą! Nie chcą tej władzy za to, coście zrobili! Kogo reklamujesz, człowieku? Kogo reklamujesz ku***?! - wykrzyczał przejeżdżający w pobliżu rowerzysta.
Nie wszystkie epitety można zacytować publicznie. Portal WrocławskieFakty.pl podaje, że szczególnie agresywnie zareagowali sympatycy opozycji, którzy robili zakupy w pobliskim pasażu handlowym.
Ostatecznie udało się opanować sytuację. Nie doszło też do żadnych bójek, a służby nie musiały interweniować. Zbierający podpisy odsunęli się od pasażu na kilka metrów, co uspokoiło całą sytuację.
Nagranie ze zdarzenia możecie zobaczyć poniżej.