Walki o Bachmut na wschodzie Ukrainy wciąż trwają. Są bardzo wyczerpujące dla obu stron - zarówno dla ukraińskich obrońców, jak i rosyjskich najeźdźców. Tymczasem Amerykanie zaczynają mówić głośno o wątpliwościach dotyczących tak zaciekłej obrony ukraińskiego miasta.
Rozważania w tym zakresie opublikował m.in. "Washington Post". Dziennik artykułował, że tak intensywna obrona Bachmutu może być trudna do pogodzenia z zaczepnymi, kontrofensywnymi działaniami ukraińskimi. Miasto bronione jest bowiem ogromnym kosztem, nawet jeśli straty - i to większe - ponoszą także Rosjanie.
Być może jednak na tym polega ukraińska strategia. Ciężkie walki o Sołedar, Wuhłedar a teraz Bachmut mogą bardzo drogo kosztować rosyjskich napastników. Szczególnie, że Kreml wydaje się nie liczyć z życiem żołnierzy regularnej armii, a nawet wagnerowców, którzy jeszcze w styczniu zdobywali wspomniany Sołedar.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Można się jednak zastanawiać, czy tak zaciekła obrona, opłacona daniną krwi ukraińskich żołnierzy, jest sensowna. Coraz więcej wskazuje na to, iż Ukraińcy zdają się powoli szykować do opuszczenia miasta. Wywożą m.in. archiwa z miejskich urzędów, a zabezpieczanie cennej dokumentacji zwykle oznacza rychłe opuszczenie miasta przez jego władze administracyjne.
Płk Piotr Lewandowski mówi dla o2.pl, że tak zaciekłe walki o Bachmut miałyby sens, gdyby straty Rosjan były co najmniej trzykrotnie wyższe od strat ukraińskich. A tych, jak przypomina weteran z Iraku i Afganistanu, nie znamy. Oficer dodaje, że w jego ocenie wojska rosyjskie zbliżają się powoli do zamknięcia okrążenia Bachmutu, a dalsze walki o miasto są bardzo ciężkie.
"Bachmut będzie stracony"
Ekspert przypomina również, że dostęp do Bachmutu został zamknięty dla niezależnych mediów. W jego ocenie oznacza to, że Ukraińcy mogą obawiać się o dostawy zaopatrzenia dla coraz szczelniej otaczanego miasta. W połączeniu z przygotowaniami do ewakuacji, może to oznaczać, że Ukraińcy poważnie liczą się z możliwością oddania Bachmutu napierającym najeźdźcom.
Bachmut powoli będzie stracony. Istotny jest dlatego, że byłby to propagandowy sukces rosyjski, jednak utrata miasta nie byłaby istotna z ukraińskiego strategicznego punktu widzenia. Pod Wuhłedarem Rosjanie ponieśli koszmarne straty. Pod Bachmutem nie wygląda to dobrze dla Ukrainy. Pojawiły się tam jednostki obrony terytorialnej i brygady szturmowe ukraińskiej Gwardii Narodowej. Jeżeli rosyjskie natarcie utrzyma tempo, to w mojej ocenie Bachmut padnie za dwa tygodnie. Potem Ukraińcy wycofają się za linię wzgórz pod miastem i będą się bronić zza linii wzgórz - przewiduje płk Lewandowski.
Kilka dni temu wspominał o tym również analityk wojskowy Jarosław Wolski. Wskazywał on, że pod rosyjską kontrolą znajdują się dwie z trzech prowadzących do atakowanego miasta dróg.
Na Kramatorsk i Słowiańsk
Lewandowski zaś dodaje, że bardziej martwi go rejon północny oraz działania Rosjan na tamtym kierunku. Żołnierze Putina mają tam skoncentrowanych ok. trzech dywizji, czyli co najmniej 30 tys. ludzi. Aktywnie działają rosyjskie siły specjalne, także Specnaz. Spychają one ukraińskich obrońców, odbijając dopiero co wyzwolony teren.
Wydaje mi się, że uderzenie rosyjskie na kierunku północnym zmierza do spotkania z wojskami nacierającymi na kierunku miasta Bachmut. To uderzenie mające oskrzydlić Donbas. Rosjanie nacierają na całej długości frontu, ale punkt ciężkości zdaje się koncentrować na wyjściu na linię Kramatorsk-Słowiańsk - tłumaczy płk Lewandowski.
Odwody kontra rosyjskie dywizje
Tam zaś, jak wyżej zaznaczono, operują trzy dywizje rosyjskie. Są to poważne siły, które mogą wyrządzić wiele szkód w liniach obrony Ukrainy. Lewandowski przekonuje, iż można odnieść wrażenie, że Ukraińcy pogodzili się ze stratami w Donbasie, szczególnie jeśli mowa o Bachmucie, ale chcą chronić przed dużymi stratami swoje najlepsze brygady, szczególnie brygady pancerne.
Ekspert dodaje, iż brygady armii ukraińskiej walczą etatowymi batalionami, natomiast Gwardia Narodowa wprowadziła brygady szturmowe. Do zadań wydzielane są m.in. brygada szturmowa Azow czy brygada szturmowa Sparta. Ukraińskie brygady pancerne są natomiast trzymane w odwodzie. Pytanie brzmi... Dlaczego?
Możliwości są dwie. Po pierwsze, ukraińskie jednostki poniosły duże straty podczas wcześniejszych działań i obecnie odtwarzane są ich zdolności bojowe. Uzupełniane są straty maszyn, ludzi, amunicji. Po drugie, ku tej opcji skłania się płk Lewandowski, są one trzymane jako odwód ostateczny.
Inne możliwości wskazuje ppłk rez. Maciej Korowaj, analityk taktyki rosyjskiej. W rozmowie z o2.pl wskazuje on, że możliwych kierunków jest więcej. Zauważa kierunek między Charkowem a Sumami. Daje on Rosjanom, jak mówi ekspert, więcej możliwości zdobycia przewagi i zaskoczenia Ukraińców. Można tam zgromadzić większe siły i uderzać na trzech kierunkach. Wskazówką może być i to, że Rosjanie mocniej inwestowali tam również w infrastrukturę kolejową, zwiększającą możliwości zaopatrzenia, ale i dowożenia żołnierzy do linii frontu.
Mówiąc krótko, Rosjanie mają tam więcej możliwości operacyjnych w stosunku do trudności zorganizowania obrony przez stronę ukraińską. Aby to obronić, Ukraińcy musieliby nasycić wskazany kierunek operacyjny stosunkowo dużymi własnymi siłami. Gdyby Rosjanie tam zaatakowali, mogliby ruszyć np. na Kijów, aby oddziaływać na niego ogniem artyleryjskim i rakietowym, co sprowokowałoby stronę ukraińską do wydzielenia na tym kierunku dużych rezerw do odparcia zagrożenia. Takie działanie spowodowałoby otworzenie kierunku południowego, co z kolei mogłoby Rosjanom ułatwić uderzenie między Charkowem i Połtawą oraz między Połtawą a Łubniami - wskazał Korowaj.
Mimo to, jego zdaniem główny kierunek operacyjny to wyjście na tyły zgrupowania ukraińskiego na Donbasie - w kierunku rzeki Dniepr, aby osiągnąć linię Dnipro-Kremieńczuk, co pozwoli Rosjanom na kontrolę ogniową głównych dróg zaopatrzenia dla ukraińskich jednostek walczących na wschodzie kraju. Korowaj dodaje, że jeśli do tego dołożymy uderzenie z kierunku zaporoskiego na północ, to Rosjanie w zasadzie osiągną swój cel militarny i polityczny, jakim będzie pozbawienie możliwości ofensywnych zgrupowań ukraińskich na lewym brzegu Dniepru.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.