Jak wynika z informacji, do których dotarli dziennikarze lokalnego portalu klaipeda.diena.lt żeglarze, którzy płynęli jachtem, byli rodziną. Planowali popłynąć do Szwecji. Niestety, w niedzielę wieczorem sztorm pokrzyżował ich plany. Musieli szukać schronienia. Podjęli decyzję, by szukać go w porcie w Kłajpedzie.
W chwili wypadku sztorm przybierał na sile, siła wiatru sięgnęła 9 stopni w skali Beauforta. Fale miały wysokość ok. 5-6 metrów. To nie ułatwiało wejścia do portu w Kłajpedze. Według świadków jacht znalazł się zbyt blisko falochronu, w miejscu gdzie załamywały się fale. W pewnym momencie przewrócił się. Wszyscy członkowie załogi znaleźli się w wodzie.
Część żeglarzy samodzielnie dopłynęła do brzegu, innych z wody podjął śmigłowiec litewskiej służby ratowniczej.
Z siedmioosobowej załogi odnaleziono 6 żeglarzy. Niestety, dla jednego z nich - kapitana jachtu - na ratunek było już za późno. Mężczyzna zmarł
Wciąż nie jest znany los jednego z członków załogi - 45-letniego mężczyzny. Dotychczasowego poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów.
Córka zaginionego mężczyzny zwróciła się o pomoc do mieszkańców Kłajpedy i turystów, którzy często spacerują wybrzeżem morza. "15 września jacht "Lilla W" rozbił się w pobliżu portu w Kłajpedzie. Jak dotąd nie znaleziono jednej osoby. To jest mój ojciec. Jeśli coś nim wiesz, błagam cię daj znać. Może idziesz nad morze, proszę obserwuj wybrzeże. Znajdźmy go" - napisała młoda kobieta. Jej apel publikują litewskie media.
Tymczasem, jak informują litewskie media, organy ścigania w Kłajpedzie wszczęły śledztwo ws. śmierci kapitana polskiego jachtu.
Źródło: klaipeda.diena.lt
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl