Bary mleczne - mimo upływu lat - to miejsca bardzo chętnie odwiedzane przez Polaków. W tych lokalach można otrzymać solidny, ciepły posiłek w niewygórowanej cenie dzięki różnego rodzaju dotacjom płynącym z budżetu państwa. Jak się jednak okazuje, ich los wcale nie jest taki łatwy.
Kilka dni temu do historii przeszedł bardzo popularny w Krakowie bar mleczny Żak. Placówka przy ulicy Królewskiej zamknęła swoje podwoje 29 lutego po kilkudziesięciu latach działalności. Jego upadek dał podstawy do pochylenia się nad losem barów mlecznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Bar mleczny wrócił po remoncie. Ceny? Sami zobaczcie
Reporterzy Radia Zet porozmawiali na ten temat z przedstawicielką spółdzielni Społem, która odpowiada za funkcjonowanie kilku takich placówek. Jak się okazuje, właściciele barów mlecznych borykają się ze sporymi problemami związanymi z odpowiednim rozliczaniem rządowych dotacji.
Zasady rozliczania dopłat są kompletnie niezrozumiałe
Jak zauważa Hanna Król-Rączka ze Społem, Ministerstwo Finansów często stosuje niezrozumiałe wytyczne dopłat. Jednym z takich przykładów są racuchy - budżet państwa nie dotuje zakupu drożdży, więc niemożliwe jest uzyskanie wsparcia na całą potrawę.
W przypadku popularnego kotleta schabowego dopłata rządowa dotyczy tylko panierki, natomiast nie obowiązuje w przypadku głównego składnika - mięsa. Co więcej, jakiś czas temu dotacje nie obejmowały także podstawowych przypraw, takich jak sól czy pieprz.
Czytaj także: Paragon z baru mlecznego. Mięsa nie ma tu co szukać
Te niezrozumiałe zasady często powodują nieprzewidziane problemy związane ze złym rozliczeniem wniosków o dotacje. Na opłacalność funkcjonowania takich placówek wpływają także rosnące koszty utrzymania - mowa tutaj o rachunkach za media oraz czynsz, jak również wzrastających wynagrodzeniach pracowników.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.