Beata Ratzman zaginęła 24 września, a ostatni raz była widziana w Malmö w południowej części kraju. Ciało 32-latki odnaleziono 20 listopada. Leżało na pastwisku nieopodal miejscowego gimnazjum.
Śledczy od razu podejrzewali morderstwo. Głównym podejrzanym zaś był jej mąż - Cezary R. Mężczyzna został aresztowany, a potem zarzucono mu zabójstwo. Kobieta osierociła pięcioro dzieci.
Gest matki rozłamał serca
Ostatnia droga ofiary odbyła się w sobotę 11 czerwca w Tczewie.
Czujemy ból smutek i żal, ponieważ żegnamy świętej pamięci Beatę, która odeszła w tak młodym wieku – mówił w kazaniu podczas mszy świętej ksiądz. – Ale prawdą jest, że to my zmarłym zamykamy oczy, a zmarli nam żyjącym oczy otwierają. Śmierć bliskiej osoby jest dla nas okazją byśmy się obudzili, czy ocucili z duchowego letargu, w którym tak często żyjemy. Beata na pewno chciałaby, żeby każdy z nas wychodząc z tej trudnej i bolesnej uroczystości stał się, choć odrobinę lepszy, żebyśmy zrobili ten jeden krok w stronę Chrystusa. Żebyśmy się nie cofali, nie oglądali za siebie, ale szli ku temu, który daje życie wieczne. Pamiętajmy, że to, co nas dziś tu zgromadziło to nie ból, smutek i żal, ale nas zgromadziła tutaj miłość, miłość względem Boga i świętej pamięci Beaty, z którą najzwyczajniej w świecie chcemy się pożegnać – podkreślał podczas mszy św. kapłan, jak podaje "Fakt".
Urna z prochami Beaty Ratzman została złożona do niewielkiego grobu na Starym Cmentarzu w Tczewie. Choć uroczystość pogrzebowa zebrała wiele osób, nie było chyba ani jednej, której nie poruszyłby gest mamy zamordowanej kobiety.
Grażyna Trawicka padła na kolana nad grobem córki. "Dbałaś o rodzinę, dbałaś, a teraz... Boże, dlaczego, córciu..." - szlochała.
Dzieci nie mogły pożegnać ukochanej mamy. Trzej chłopcy w wieku 15, 12 i 8 lat przebywają w rodzinie zastępczej w Szwecji, nie mogli przyjechać do Polski. Mamę pożegnali symbolicznie w Malmö. Jej dwaj pozostali synowie - 10-letnie bliźniaki są w Polsce pod opieką pierwszego męża kobiety.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl