Mimo że niektóre domostwa znajdują się bardzo blisko planowanego masztu telefonii komórkowej, starosta puławski, który wydawał pozwolenie na budowę, nie uznał ich mieszkańców za stronę postępowania.
Wśród nich znalazł się Waldemar Szałas. Mężczyzna zaapelował do rady miasta o działanie. Jego dom od planowanego masztu dzieli zaledwie 65 metrów. O budowie dowiedział się dopiero, gdy ruszyły prace.
Na Włostowicach powstaje olbrzymia dominanta, 2,5 raza wyższa od kościoła. To jest barbarzyństwo w wymiarze kulturowym, architektonicznym i miastotwórczym. Apelujemy o podjęcie działań zmierzających do natychmiastowego przerwania budowy i znalezienia alternatywnej lokalizacji - mówił Waldemar Szałas na sesji rady miasta, cytowany przez "Dziennik Wschodni".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radni i prezydent przeciw budowie
Sprawa trafiła do Rady Miasta, która stanęła po stronie mieszkańców. Jeden z radnych przygotował pismo do wojewody lubelskiego w tej sprawie.
Czytamy w nim, że rada "wyraża zdecydowany sprzeciw wobec budowy wieży telekomunikacyjnej w bezpośrednim sąsiedztwie najstarszej świątyni, zabytkowego kościoła p.w. św. Józefa na Włostowicach, wpisanego do rejestru zabytków". Radni zaznaczają, że planowana budowa "kłóci się z otoczeniem".
Również prezydent Puław, Paweł Maj, wysłał w tej sprawie pismo do wojewódzkiego konserwatora zabytków i starosty puławskiej, Danuty Smagi. Zapowiedział, że będzie dążył do zablokowania budowy masztu.
Jak się okazuje, jeden ze współwłaścicieli ziemi wydzierżawionej pod maszt jest... byłym pracownikiem starostwa.
Przeciw, a nawet za
Mieszkańcy podkreślają, że nie są przeciwni budowie masztu. Jednak ich zdaniem powinien on się pojawić w większej odległości od ich domów i kościoła.
Teraz najważniejszy jest czas. Mieszkańcy Włostowic obawiają się, żeby decyzja o wstrzymaniu budowy nie przyszła zbyt późno.