Głównymi ideami ŚPR mają być jak najszerzej rozumiana samorządność i działalność na rzecz regionu. Głównym celem wyborczym ma być regionalny sejmik.
Inicjatorzy ŚPR zdecydowanie odżegnują się przy tym od separatyzmu. Zapowiadają, że jedna część planowanego programu partii ma opierać się o obecne prawo (dotyczące m.in. samorządu wojewódzkiego) i kwestie możliwe do zrealizowania w jego ramach. Druga obejmie postulaty poszerzenia obecnej samorządności na gruncie zmian prawa.
- Śląska Partia Regionalna jest potrzebna - i w jakimś stopniu to, co dzieje się w Hiszpanii, tego dowodzi - ocenił w rozmowie z Radiem Piekary lider RAŚ Jerzy Gorzelik. - Europa w jakimś stopniu się regionalizuje; to jest proces, który trwa od dziesięcioleci, ale kto wie, czy ten przypadek kataloński nie jest początkiem jakiejś takiej wiosny europejskich regionów - stwierdził Gorzelik.
Zderzenie dwóch filozofii
Proszony o rozszerzenie tego wątku Gorzelik zauważył, że sytuacja w Katalonii, gdzie w niedzielę odbyło się nieuznawane przez hiszpański rząd referendum niepodległościowe, któremu towarzyszyły starcia z hiszpańską policją, świadczy o "pewnym przesileniu - zderzeniu się dwóch filozofii myślenia o państwie, Europie i regionach".
Wskazał, że z jednej strony chodzi o podejście zakładające integralność państw narodowych, z drugiej - odwołujące się do "prawa do samostanowienia narodów". - Z tym ostatnim można też związać prostą zasadę demokracji, bo w końcu w Katalonii doszło do zastosowania procedur demokratycznych, które starały się sparaliżować władze hiszpańskie - ocenił lider RAŚ.
W ocenie Gorzelika trwające od dziesięcioleci w Europie procesy integracyjne sprawiają, że emancypujące się regiony zadają sobie pytanie: po co im stolice państw narodowych. W tym kontekście - mówił szef RAŚ - jeżeli elity polityczne w tych stolicach chcą owe regiony zatrzymać, mogą przedstawiać im atrakcyjną ofertę, jak Wielka Brytania proponująca rozszerzenie autonomii Szkocji przed tamtejszym referendum niepodległościowym, albo próbować iść w kierunku konfrontacyjnym, jak rząd w Madrycie w przypadku Katalonii.
"Głos peryferii"
Zdaniem Gorzelika "potrzebny jest głos emancypującego się regionu, głos peryferii, która upomina się o swoje prawa i nie chce być traktowana kolonialnie przez polityczne centrum".
- Jeżeli z jednej strony obserwujemy czyny, a z drugiej wsłuchujemy się w słowa, łatwo dojść do wniosku, że obecny rząd centralny ma do regionów stosunek kolonialny. Dyskredytowanie samorządności jako takiej, ale i realne jej ograniczanie, z którym mamy do czynienia - to wszystko rodzi konieczność wyartykułowania mocnego sprzeciwu przez regiony - podkreślił szef RAŚ.