4 sierpnia w Bejrucie doszło do eksplozji. Przyczyną miały być najprawdopodobniej lata zaniedbania. 2750 ton salatery amonowej przechowywano w porcie i nie zadbano o wszelkie środki bezpieczeństwa.
Zniszczenia w mieście są ogromne. Dewastacji uległ m.in. szpital, w którym pracowała pielęgniarka. Kobieta przebywała wówczas na oddziale położniczym. Kiedy doszło do eksplozji, zemdlała. Pamięta tylko moment, w którym wracała, trzymając na rękach trzy noworodki.
Wybuch w Libanie. Pielęgniarka uratowała trzy noworodki
Autor zdjęcia był zdumiony, kiedy zobaczył, jak kobieta trzyma w ramionach dzieci. "Była spokojna, a to kontrastowało z atmosferą panującą wokół budynku szpitala" - powiedział Bilal Jawich. Mężczyzna określił pielęgniarkę mianem bohaterki.
W wyniku eksplozji zginęło 135 osób, a 5 tys. zostało rannych. Premier Libanu, Hassan Diab, na posiedzeniu oznajmił, że "niedopuszczalne jest, żeby 2750 ton azotanu amonu znajdowało się w magazynie przez sześć lat i nie zostały podjęte żadne środki bezpieczeństwa". Jego zdaniem jest to "niedopuszczalne i nie można milczeć w tej sprawie".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.