O sprawie pisze Biełsat. Rosyjski poborowy został przywiązany do drzewa i narażony na śmierć przez swoich dowódców. Powodem była kłótnia ze swoimi przełożonymi. To kolejny przykład bestialstwa armii Władimira Putina.
Czym zawinił zmobilizowany Andriej Jelisienko? Dziennikarze Biełsatu podają, że poborowy miał "unikać picia alkoholu", a co więcej - przekazał dowództwu zażalenie na brak sprzętu dla jego jednostki.
Powodem sporów pomiędzy nim a dowództwem było to, że mężczyzna nie pił alkoholu, a dowodzona przez niego bateria nie została wyposażona w sprzęt. Podczas inspekcji Andriej przekazał wszystkie zażalenia, co jeszcze bardziej rozwścieczyło jego przełożonych. Właśnie po tym spędził cztery godziny przywiązany do drzewa - czytamy w relacji ze zdarzenia opublikowanej w serwisie X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stał cztery godziny. To były tortury dla rosyjskiego poborowego
Nagranie z postępowania rosyjskich dowódców pojawiło się w niezależnych, rosyjskich kanałach informacyjnych. Biełsat informuje, że "chwilę później miejsce, w którym przywiązano poborowego, znalazło się pod ostrzałem, ale Andriej przeżył".
Rosyjski żołnierze, którzy byli wzięci do niewoli przez ukraińską armię, wielokrotnie opowiadali, że dowództwo traktuje ich "jak mięso armatnie". W sieci pojawiały się relacje poborowych skarżących się na brak pożywienia na froncie, odpowiednich warunków sanitarnych, a także problem z pozyskaniem sprzętu. Sytuacja opublikowana na nagraniu to kolejny przykład tego typu postępowania.