W Kutnie zakończyła się rewitalizacja Placu Wolności. Jak można przeczytać na stronie Urzędu Miasta był to pomysł mieszkańców, którzy potrzebowali lepiej zorganizowanej przestrzeni.
Betonowy plac w Kutnie
Po rewitalizacji będzie to miejsce spotkań, plac tętniący życiem i schowany pod płytą placu parking dla 132 samochodów z miejscami dla niepełnosprawnych, matek z dziećmi oraz z ładowarkami dla samochodów elektrycznych - mówił Jacek Boczkaja, zastępca prezydenta Kutna.
Czytaj także: Michał Urbaniak: Szanowny pan prezydent jest debilem
Plac jest wyłożony kostką i granitem. Pojawiły się także ławki i duża wolna przestrzeń, na której faktycznie można urządzać miejskie imprezy. Zabrakło tylko jednego - drzew, które wcześniej rosły dookoła całego terenu. Mieszkańcy Kutna i internauci nie zostawili na projekcie suchej nitki.
Większość osób nazywa plac "betonową patelnią", "betonozą" czy też "nagrobkiem" ze względu na wszechobecny granit. Jak przekazuje Jan Mencwel, aktywista Miasto Jest Nasze "ta masakra kosztowała prawie 40 mln zł, z czego 18 mln z funduszy europejskich".
Ludzie niejedną głupotę są w stanie przyjąć ze względów estetycznych. To jednak ani nie wygląda, ani nie jest mądre.
Lubię ascetyzm betonu, ale my potrzebujemy zieleni, drzew, a nie betonowych pustyni.
Betonowa ściana płaczu - piszą internauci pod zdjęciami projektu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.