W środę 24 sierpnia białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka złożył Ukrainie życzenia z okazji Dnia Niepodległości. - Głowa państwa białoruskiego życzyła Ukraińcom spokojnego nieba, tolerancji, odwagi, siły i powodzenia w przywracaniu godnego życia - czytamy w komunikacie.
Łukaszenka życzył Ukraińcom "spokojnego nieba". W sieci zawrzało
Łukaszenka stwierdził też, "że dzisiejsze sprzeczności nie zdołają zniszczyć wielowiekowego fundamentu szczerych, dobrosąsiedzkich stosunków między narodami obu krajów" i liczy na rozwój przyjaznych kontaktów na wszystkich poziomach.
Po tych słowach dyktatora zawrzało. "Spokojnego nieba" życzy bowiem przywódca kraju, z którego Rosja regularnie atakuje ukraińskie miasta. Robiła to również w Dniu Niepodległości Ukrainy.
Wierzy we własną propagandę. Niech zostanie w tym świecie. Jest to wielki problem dla narodu białoruskiego, ale myślę, że nikt nie ma szans przekonać go, jak wygląda rzeczywistość - mówił w programie "Newsroom" w WP szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
"Błazenada, która będzie miała konsekwencje"
Doradca szefa Kancelarii Prezydenta Michaiła Podolaka nazwał gratulacje z okazji Dnia Niepodległości od samozwańczego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki "błazenadą, która będzie miała swoje konsekwencje".
W zdecydowany sposób na "życzenia" Łukaszenki zareagowało Ministerstwo Obrony Ukrainy. Resort przekazał, że do swoich "życzeń" Łukaszenka dołożył również "prezent" - czyli kolejne wystrzelone pociski z Białorusi do Ukrainy.
Życzymy Łukaszence tego samego spokojnego nieba… i zjednoczenia z jego dobrymi przyjaciółmi Husajnem i Kadafim - czytamy w poście na Twitterze.
Życzą Łukaszence zjednoczenia z Husajnem i Kaddafim
Sadam Husajn to zbrodniarz wojenny i dyktatorski prezydent Iraku w latach 1979–2003. Przeprowadzał operacje wojenne, w których używał broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej. Przeżył zamach amerykańskich służb, ale w 2006 roku został skazany na karę śmierci za zbrodnie wojenne.
Mu’ammar al-Kaddafi to pułkownik, który w latach 1969–2011 sprawował w Libii władzę autorytarną. W 2011 roku nie zgodził się oddać władzy w następstwie społecznych protestów. Doprowadziło to do wybuchu wojny domowej. Zginął w strzelaninie pomiędzy powstańcami a wiernymi mu siłami