Historię wypadku auta osobowego w zderzeniu z krową opisała Gazeta Pomorska. Policja zabezpieczyła ślady racic i sierść na aucie. Jak podaje jego właściciel w rozmowie z lokalną gazetą, szkoda jest całkowita.
"W wyniku kolizji moje auto zostało zniszczone" - mówi pan Sebastian. Mężczyzna 24 lutego jechał drogą wojewódzką nr 256. W Jarużynie, między bydgoskim Fordonem, a Strzelcami Dolnymi na drogę wybiegło zwierzę gospodarskie. Po zderzeniu ranne i oszołomione zwierzę uciekło.
Czytaj także: Jest najmniejsza na świecie. Została celebrytką
Okazuje się, że dziko żyjące stado krów na tych terenach widywane jest od zeszłego roku. Mimo to nie udało się ustalić właściciela, któremu uciekły zwierzęta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w ubiegłym roku mieliśmy doniesienia o zwierzętach gospodarskich, które dziko bytują w Jarużynie - mówi cytowana przez Gazetę Pomorską Marzena Alińska, kierownik wydziału ochrony środowiska w UG Osielsko.- Zwróciliśmy się w tej sprawie do Powiatowego Lekarza Weterynarii, który wydał decyzję o odstrzale tych zwierząt. Odwołaliśmy się od tej decyzji do Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego w Bydgoszczy, ponieważ lekarz powiatowy nie wskazał, kto miałby dokonać tego odstrzału.
Czytaj także: Nietypowa interwencja strażaków. Musieli wydobyć krowę
Ostatecznie zdziczałe stado uznano za zwierzęta bezdomne, co w świetle prawa oznacza, że odpowiedzialność za nie ponosi gmina. Jednak urząd gminy w Osielsku twierdzi, że odpowiedzialność za zwierzęta ponosi starostwo powiatowe w Bydgoszczy.
Zostałem pozbawiony środka komunikacji i nikt nie chce wziąć za to odpowiedzialności. Do tej pory wszystkie instytucje do których dzwoniłem, nie chcą się tym zająć odsyłając kolejno do następnej instytucji - skarży się poszkodowany kierowca.