Według oficjalnych wyników w ostatnich wyborach na Białorusi Aleksander Łukaszenka zdobył 80% poparcia. Gdyby faktycznie tak było, Białorusini nie wyszliby na ulice protestować, a sam prezydent nie musiałby urządzać takiego pokazu sił. W protestach na ulicach Białorusi poważnie ucierpiało już wiele osób.
Wśród poszkodowanych znaleźli się również ci, który czynnego udziału w demonstracjach nie brali. Dziennikarze są traktowani tak samo brutalnie, jak i obywatele. Jak podaje Andrzej Poczbut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi:
Dziennikarz doznał obrażeń na komisariacie w Grodnie. Jan Roman szukał tam swoich kolegów dziennikarzy, którzy zostali aresztowani. Jak podaje Radio Zet, dziennikarz spędził noc w areszcie, teraz znajduje się w szpitalu, ponieważ został dotkliwie pobity. Ponadto Jan Roman skazany został na karę grzywny.
Dziennikarze na Białorusi, którzy wysłani zostali tam w celach służbowych, martwią się o swoje życie. Są kopani, traktowani gazami czy bici pałkami. Sytuacji nie sprzyja też brak internetu, który uniemożliwia możliwość kontaktu z kimkolwiek w przypadku aresztowania czy pobicia.
Dziennikarze na Białorusi
Kolejnym z poszkodowanych jest Ruslan Kulewicz. Białoruski reporter jest ceniony nie tylko w kraju, ale i za granicą. Funkcjonariusze OMON szukali Ruslana kilka dni. Jaki jest powód jego zatrzymania? Najpopularniejsze zdjęcia z protestów, które obiegły świat, są właśnie jego autorstwa.