W 2022 roku cały świat usłyszał o Buczy - mieście, w którym rosyjscy okupanci dokonali masakry ludności cywilnej. Odkryto tam masowe groby, miejsca egzekucji i zwłoki cywili na drodze. Bucza stała się symbolem okrucieństwa rosyjskiej armii.
Rosjanie dopuszczali się nie tylko zabójstw, porwań i gwałtów. Dochodziło też do niszczenia mienia i masowych grabieży. Gdy ci, którzy przeżyli, zaczęli wracać do swoich domów, zorientowali się, że ukradziono wszystko, co można było uznać za wartościowe.
Co szokujące, na podstawie nagrań stwierdzono, że domy plądrowali również ci, których uważano za sąsiadów i przyjaciół. Jedną z takich osób miał być właśnie Siergiej Łukjanowow - obywatel Białorusi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezależny białoruski portal mostmedia.io informuje, że sąsiedzi uważali Łukjanowowa za ofiarę białoruskiego reżimu. Pomagali mu, traktowali go jak członka lokalnej społeczności i przyjaciela. Nabrali podejrzeń, gdy okazało się, że Białorusin utrzymywał bliskie kontakty z lokalną administracją i mógł swobodnie poruszać się po Buczy mimo rosyjskiej okupacji.
Rowery, biżuteria, drogi sprzęt
Gdy zszokowani sąsiedzi powiadomili policję, w domu Białorusina znaleziono kilka rowerów, dziesiątki sztuk drogiego sprzętu i dużo drogiego alkoholu. Ponadto na podwórku przed domem mężczyzna zakopał cudze złoto i biżuterię.
Jak się później okazało, poza wieloma cennymi rzeczami, mężczyzna zabrał również przedmioty takie jak stara podarta torba czy termos. Gdy Rosjanie opuścili miasto, a ludzie zaczęli dopytywać, Białorusin tłumaczył, że zbierał te rzeczy, żeby tanio je sprzedać i nakarmić swoją rodzinę (ma troje dzieci). Twierdził też, że uratował te przedmioty przed rosyjskimi rabusiami.
Białorusin, który plądrował domy w Buczy, teraz mieszka w Warszawie
Jak podaje portal mostmedia.io, mężczyzna ma 38 lat. W przeszłości pracował w Rosji przez co najmniej 10 lat. Był artystą, wykonywał głównie mozaiki. W 2019 r. zaangażował się w działalność polityczną.
Gdy przyjechał do Ukrainy przedstawił się jako "Siergiej Szlach" i prawie nikt nie znał jego prawdziwego nazwiska.
Po tym, jak rosyjskie wojsko opuściło Buczę, ukraińscy wolontariusze pomogli żonie i dzieciom Łukjanowowa wyjechać do Polski. Według portalu mostmedia.io, mężczyzna dołączył do bliskich. Portal informuje, że dotarł do informacji, z których wynika, że ma on obecnie mieszkać w Warszawie, gdzie prowadzi... klub dla dzieci ukraińskich uchodźców w Pałacu Kultury i Nauki.
Wyjechałem z Ukrainy bardzo prosto – przekroczyłem granicę, kupiłem bilet na pociąg do Przemyśla. Przeszukali mnie strażnicy graniczni i celnicy, ale nie mieli żadnych pytań, poza tym, że zalegam z dokumentami, bo nie miałem wtedy statusu uchodźcy – za to ukarali mnie grzywną. A w paszporcie jest pieczątka, że przekroczyłem granicę z Polską całkowicie legalnie — wyjaśnił ''Naszej Niwie'' Białorusin.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.