Podczas wtorkowej wizyty w Milwaukee Biden po raz pierwszy przemawiał w miejskim ratuszu jako prezydent USA. Jedno z pytań od publiczności dotyczyło aktualnych zagrożeń dla Stanów Zjednoczonych.
Biden wskazał jako realne i duże zagrożenie białych suprematystów skupiających się w lokalnych milicjach - paramilitarnych organizacjach o skrajnie prawicowych poglądach.
To jest największe zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju - wewnętrzny terroryzm. Dołożę starań by Departament Sprawiedliwości i organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka skupiły się na ochronie przed białym suprematyzmem - mówił Biden.
Wszedłem do polityki właśnie ze względu na ochronę praw człowieka i sprzeciw wobec tak groźnych organizacji, jak Ku-Klux-Klan - mówił dalej Biden.
Kim są suprematyści?
Biała supremacja to rasistowska ideologia dowodząca, że biali ludzie są lepsi od innych ras. Często kojarzona jest z najbardziej fundamentalistycznymi nurtami chrześcijańskimi - takich ruchów i sekt jest wiele w USA - oraz z ruchami neofaszystowskimi.
W USA suprematyzm kojarzony jest ze skrajnie prawicową, alt-rightową (alternatywna prawica) organizacją Proud Boys. Biden słusznie obawia się ich działań, gdyż wielu członków Proud Boys brało udział w styczniowym ataku na Kapitol.
Proud Boys są także elementem skomplikowanej, właściwej dla USA sieci milicji obywatelskich - nieformalnych, prawicowych grup o skrajnie prawicowych, rasistowskich poglądach. Łączy je - w uproszczeniu - szeroko pojęte przywiązanie do posiadania broni palnej, niechęć do "lewackich" wartości (często łączona z wartościami wyznawanymi przez Demokratów) oraz libertrianizm gospodarczy.
Do tego, szczególnie na Południu USA (w tzw. "pasie biblijnym"), nakłada się na to niechęć do muzułmanów, imigrantów z Meksyku czy Latynosów.
Czytaj też: Trump ma wielki problem. Poważny zarzut
Groźni ekstremiści
Jak opisywał w listopadzie analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Paweł Markiewicz, w USA funkcjonuje kilkaset takich grup, o różnej liczebności. Wiele z nich jednoznacznie popierało Donalda Trumpa - z wzajemnością zresztą, bo Trump nie chciał ich potępić podczas debaty przedwyborczej z Bidenem.
W październiku FBI rozbiło jedną z takich grup, grożących porwaniem lub zabiciem gubernator stanu Michigan Gretchen Whitmer, gdyż ta mocno popierała obostrzenia, związane z epidemią Covid-19. Grupy skrajnej prawicy często łączy także "koronasceptycyzm".