Prezydent Chin Xi Jinping spotkał się z ogólnoświatową krytyką w związku z łamaniem praw człowieka w obozach internowania dla Ujgurów oraz innych muzułmanów w Sinciang. Na początku lutego BBC przedstawiło raport, w którym stacja ujawniła doniesienia o tym, że kobiety w tych obozach są ofiarami regularnych gwałtów, wykorzystywania seksualnego i tortur.
Chiny zaprzeczają oskarżeniom i utrzymują, że kompleksy utworzono w celu zapewnienia szkoleń zawodowych, aby pomóc zwalczyć islamski ekstremizm i separatyzm.
Cóż, będą konsekwencje wobec Chin i on [prezydent Chin] o tym wie - powiedział Biden.
Czytaj także: Trump wracał do domu. Tak go przywitali
Joe Biden zapowiedział, że Stany Zjednoczone potwierdzą swoją globalną rolę w upominaniu się o prawa człowieka. Prezydent USA dodał, że będzie współpracował ze społecznością międzynarodową, aby zmusić Chiny do przestrzegania tych praw.
Chiny bardzo starają się, aby zostać światowym liderem, ale by zdobyć to miano, muszą zdobyć zaufanie innych krajów. Dopóki zajmują się działalnością sprzeczną z podstawowymi prawami człowieka, będzie im trudno to zrobić - powiedział Biden.
Podczas pierwszej rozmowy telefonicznej (po objęciu urzędu przez Joe Bidena) między prezydentami USA i Chin, która odbyła się tydzień temu, prezydent USA podkreślił, że jego priorytetem jest zachowanie wolnego i otwartego regionu Indo-Pacyfiku, w którym Stany Zjednoczone i Chiny są głównymi rywalami strategicznymi.
Joe Biden wyraził również swoje "fundamentalne zaniepokojenie przymusowymi i nieuczciwymi praktykami gospodarczymi Pekinu, represjami w Hongkongu, łamaniem praw człowieka w Sinciangu i coraz bardziej asertywnymi działaniami w regionie, w tym wobec Tajwanu".
Czytaj także: Rocznica masakry. Joe Biden chce zmian