Podwójny pech pana młodego. Nie dość, że spóźnił się na swój ślub, to jeszcze Mapy Google zaprowadziły go na imprezę zaręczynową innej pary. Kiedy pan młody i jego rodzina weszli do udekorowanej sali, gospodarze powitali ich i zaprosili do zajęcia miejsc.
W tym czasie malowałam się i układałam włosy w innej części domu. Moja rodzina nie zorientowała się, że to nie był mój narzeczony. Powitała ich i zaczęli wymieniać prezenty, jak nakazuje zwyczaj - tłumaczyła lokalnym mediom Ulfa, narzeczona.
Dopiero po dłuższej chwili uczestnicy imprezy zadali sobie sprawę z pomyłki. Obecny na imprezie zaręczynowej fotograf pokazał Ulfie zdjęcia pana młodego i jego świty. Młoda kobieta byłam zszokowana na widok grupy całkowicie obcych jej mężczyzn.
W tym samym czasie pan młody i jego rodzina zorientowali się, że weszli na cudzą imprezę zaręczynową. Przeprosili gospodarzy, zabrali swoje prezenty i po telefonie do rodziny panny młodej udało im się dotrzeć na właściwe przyjęcie, które miało miejsce w sąsiedztwie.
Powiedział, że przyszli teściowie nie wysłali mu adresu, tylko udostępnili lokalizację w Mapach Google. Przy słabym internecie to może działać różnie - skomentował ukochany Ulfy.
Ulfa i jej rodzina uznali całą sytuację za komiczną, młoda kobieta wrzuciła później do internetu nagranie z odejścia "fałszywego" pana młodego i jego świty. Widać na nim, że całe towarzystwo było zażenowane, ale też bardzo rozbawione. Na szczęście ostatecznie wszyscy dotarli na swoje miejsca i poślubili właściwe osoby.