Mama dwójki dzieci, 43-letnia Joanne Robinson nie żyje. W lipcu została zaatakowana przez własnego psa. Buldog amerykański XL rzucił się kobiecie do gardła pozbawiając ją życia. Do zdarzenia doszło w lipcu.
Po miesiącach od śmierci kobiety głos zabrała jej zrozpaczona matka. 67-letnia Dot Robinson opowiedziała o szczegółach zdarzenia i wspomniała swoją zmarłą córkę. Zdradziła też, że od tygodni błagała ją, by pozbyła się agresywnego zwierzęcia. Teraz chce ostrzec innych hodowców i apeluje do państwa o zmianę prawa. - Musimy powstrzymać te koszmarne zgony - mówi Dot w rozmowie z "The Mirror".
Kobieta była właścicielką 18-miesięcznego buldoga amerykańskiego XL wabiącego się Rocco. Pies miał być bardzo dużych rozmiarów. Był aktywny i nadmiernie agresywny, jak twierdzi mama zmarłej Joanne. Zaczepiał inne psy, by z nimi walczyć. Kobieta zauważyła też, że jej wnuki miały na ciele ślady lekkich ugryzień.
Ostrzegałam ją, czując, że stanie się coś złego, ale uwielbiała tego psa i powiedziała: "Nie mogę z niego zrezygnować, mamo!" - relacjonuje.
Jak podaje "The Mirror" liczba zgonów po ataku psów podwoiła się w ciągu ostatnich 15 lat, a już w tym roku zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci. Dot uważa, że rząd powinien przerwać spiralę śmierci spowodowaną atakami agresywnych psów. Kobieta sądzi, że politycy powinni przywrócić licencje na psy, tak jak to było w latach 80-tych.
Hodowcy powiedzieli Jo, że rodzic Rocco kosztował 45 tys. funtów i przyjechał z Ameryki. Czułam, że to kłamstwo. Jo powiedziała mi, że wszystkie szczenięta żyją zamknięte w klatce i musi jedno uratować. Wzięła Rocco w ramiona i zakochała się. Z Lolą, jej drugim psem, była duża różnica. Szczenięta bawiły się na dworze, widać było, że pochodziły z kochanego domu - podkreśla.
Na początku wszystko było w porządku. Pies tulił się do właścicielki i zachowywał się normalnie. Problemy nasiliły się, gdy Rocco zaczął walczyć z Lolą. Zanim pomógł psi behawiorysta, było już za późno. Buldogi stały się agresywne, co doprowadziło do tragicznych wydarzeń. - Nie mogę uwierzyć, że już więcej jej nie zobaczę - powiedziała mama Jo.