Historia Darrena Buttricka ze wsi Coven, w hrabstwie Staffordshire, położonym 188 km na północny zachód od Londynu, obiega brytyjskie media. Mężczyzna miał być kolejną ofiara pandemii koronawirusa i już pożegnał się z rodziną, kiedy zdarzył się "cud".
Czytaj także: Szczepionka w tym roku. Donald Trump jest pewny
Wykonał ostateczne połączenia
48-letni Darren Buttrick walczył z koronawirusem od połowy marca. Sytuacja wyglądała na tyle źle, że lekarze poprosili go, aby zadzwonił do bliskich i się z nimi pożegnał. Uznali bowiem, że ma niewielkie szanse na przeżycie.
Jak podaje Brytyjczyk, "płakał i błagał lekarzy i pielęgniarki, aby nie pozwolili mu umrzeć". Później wykonał telefon do żony, rodziców, braci, sióstr, przyjaciół, i przekazał, że to może być ich ostatnia rozmowa. "To było bardzo emocjonalne, po prostu siedziałem tam i szlochałem" - wyznał.
Po tym, telefonie Buttrick zapadł w śpiączkę i został podłączony pod respirator w szpitalu New Cross w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna, mimo ciężkiego stanu, wyzdrowiał i podzielił się swoją historią z mediami, aby dodać otuchy innym walczącym z chorobą COVID-19.
48-latek w wywiadzie dla Sky News przyznał, że otuchy w walce z koronawirusem przyniosła mu historia Borisa Johnsona.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.