Pożar wybuchł w sobotę przy ul. Łagiewnickiej 96 w Łodzi. Zgłoszenie na numer 112 wpłynęło o godz. 12.38. Ogień był na tyle gwałtowny, że jeden z mieszkańców kamienicy nie był w stanie opuścić mieszkania normalnie i zdecydował się wyskoczyć przez okno. Stało się to jeszcze przed przyjazdem strażaków.
Szybka reakcja kobiety
Jak poinformowała straż pożarna w Łodzi, ogień gasiło siedem zastępów. Prawdopodobna przyczyna to zaprószenie ognia przed lokatora. Na szczęście ogień udało się opanować. Nie wiadomo natomiast, jak skończyłoby się to dla jednego z mieszkańców kamienicy, gdyby nie szybka reakcja kobiety pracującej w barze obok.
Jak wspomina w rozmowie z "Faktem" pani Monika, podczas pracy w barze poczuła dziwny zapach spalenizny. Wyszła na zewnątrz i zobaczyła przerażający widok — kłęby dymu buchające z kamienicy obok, po czym usłyszała wybuch, a w ogniu — starszego człowieka. Wspomina, że od razu pobiegła po telefon i zadzwoniła pod numer alarmowy.
Stałam niedaleko. Nagle usłyszałam wybuch, zobaczyłam ogień a w nim starszego człowieka. Znam go z widzenia. To schorowany pan, porusza się z trudem, po kilka kroczków i odpoczywa, prawie nie mówi. On nie mógł nawet wołać o pomoc. Widziałam, że chce skoczyć, ale na pewno się bał - opowiada "Faktowi" kobieta.
Chciał wyskoczyć z okna
Kobieta obawiała się, że ogień może rozprzestrzenić się tak szybko, że służby nie zdążą przyjechać na czas i mężczyzna zdecyduje się na ten desperacki krok i będzie chciał wyskoczyć z okna.
Stałam z jeszcze jedną kobietą. Wystawiłyśmy ręce, ale przecież nie chwyciłybyśmy lecącego z okna człowieka - wspomina kobieta.
Udało jej się zwrócić uwagę innych ludzi, którzy szybko zaczęły się pojawiać obok. Dziesiątki przechodniów ustawiło się przed kamienicą i prosiło mężczyznę, aby skoczył. Zapewniali go, że uda im się go uratować. Tak się stało. Starszy pan skoczył prosto w ręce przypadkowych świadków zdarzenia.
Udało się go uratować
Zaraz potem ułożyli go na chodniku. Przyjechała straż pożarna, pogotowie. Starszy pan został zabrany do szpitala. "Trudno będzie o tym zapomnieć. Z mieszkania tego pana nic pewnie nie zostało. Mam nadzieję, że on dojdzie do siebie, że uratowaliśmy mu życie" - mówi pani Monika.
[Mężczyzna] wyskoczył z I piętra z uwagi na odciętą drogę ucieczki. Kiedy przyjechaliśmy, był już na dole. Został przekazany pod opiekę pogotowia - poinformował "Gazetę Wyborczą" mł. kpt. Łukasz Górczyński.
Mężczyzna lat około 60 w stanie ciężkim, z obrażeniami wielonarządowymi, został przekazany do centrum urazowego w Koperniku - potwierdza Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia.