Do policji dotarło zgłoszenie o samochodzie, który wypadł z drogi i dachował. Funkcjonariusze dojechali na miejsce i zauważyli, że przy drodze, tuż za barierkami, znajduje się chłopiec i kobieta.
Młodsza aspirant Magdalena Kucal podeszła do przerażonej kobiety, która chwilę wcześniej prowadziła pojazd, jednak to jej siedmioletni syn zaczął odpowiadać na pytania policjantki. Chłopiec nie płakał i spokojnie opowiadał o zaistniałym zdarzeniu. Jak wstępnie ustalili policjanci, kierująca na łuku drogi straciła panowanie nad pojazdem, po czym auto wypadło z drogi i dachowało - czytamy w komunikacie Komendy Powiatowej Policji w Wałczu.
Czytaj także: Narwany kierowca opla. Chciał spowodować kolizję
Chłopiec wykazał się zdrowym rozsądkiem
Siedmiolatek wyciągnął dłoń w stronę funkcjonariuszki, w której miał kluczyki do samochodu i klucze do domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaś, bo tak ma na imię chłopiec, zaznaczył, że nic mu się nie stało, gdyż miał zapięte pasy. Z rozmowy z policją wynikło, że bardzo troszczył się o zdrowie i stan swojej mamy, z którą na początku nie był w stanie nawiązać kontaktu.
Chłopiec uwolnił się z pasów bezpieczeństwa, a następnie zrobił to ze swoją mamą, która była sparaliżowana z przerażenia. Oboje wysiedli z samochodu i dla bezpieczeństwa - stanęli za barierkami ochronnymi, czekając na pomoc.
Wyróżnienie dla dzielnego chłopca
Zarówno siedmiolatek, jak i jego mama, są mieszkańcami Wielkopolski. Chłopiec za swoją bohaterską postawę ma otrzymać Misia Ratownisia, laurkę z podziękowaniami za jego dzielną postawę, a także inne drobne niespodzianki. Także strażacy go wyróżnili, przekazując upominkowego pluszaka.