Symulację prawdziwych wyborów parlamentarnych wśród młodzieży szkolnej Centrum Edukacji Obywatelskiej przeprowadza od 1995 roku w placówkach na terenie całego kraju.
Chęć udziału w projekcie zgłaszają uczniowie konkretnej szkoły, a potem CEO we współpracy z nauczycielami przeprowadza w placówce symulację prawdziwych wyborów parlamentarnych, z ta różnicą, że młodzi głosują na ugrupowania a nie na konkretne nazwiska.
Czytaj także: Nauczyciele się jednoczą. "Zadbamy o przekaz wartości cywilizacji chrześcijańskiej uczniom w polskiej szkole"
I choć trudno o lepszy sposób na promowanie wśród młodzieży demokracji i wyrabianie obywatelskiego nawyku, niektórzy dyrektorzy mają obecnie co do tego wątpliwości i nie chcą by ich uczniowie uczestniczyli w symulacji wyborów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dotyczy to głównie szkół średnich z Krakowa. Powód? Obawa przed reakcją małopolskiej kurator oświaty.
Wyobraźmy sobie, że po wyborach układ sił politycznych się nie zmienia. Kuratorka zostaje na stanowisku i dowiaduje się, że w mojej szkole wygrała na przykład Lewica - mówi wprost jeden z dyrektorów w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
- Ja wiem, że to absurdalne, ale przy tym wszystkim, co dzieje się w oświacie pod nadzorem kurator Nowak, nie zdziwiłbym się, gdybym miał z tego tytułu kłopoty. Na przykład kontrole, czego nauczyciele uczą młodzież. Wolę tego uniknąć - dodaje dyrektor.
Gazeta Wyborcza wylicza, że w całej Małopolsce do udziału w projekcie "Młodzi głosują" zgłosiło się 50 szkół. Wybory w krakowskich szkołach średnich organizuje również Młodzieżowa Rada Krakowa.
W całej Polsce do projektu CEO zgłosiło się już ponad 700 szkól, ale nabór potrwa do końca miesiąca.