47-letnia pani Joanna wychowuje czwórkę niepełnosprawnych dzieci. Swoją historią podzieliła się z "Faktem". Kobieta jest mężatką, ale na męża nie może liczyć. Mężczyzna zmaga się z uzależnieniem od alkoholu. - Dla niego najlepiej, żeby dzieci nie było — przyznała.
Mężczyzna ma na swoim koncie wyrok za znęcanie się nad rodziną. Trzykrotnie był kierowany na leczenie przymusowe, choć ani razu na nie trafił. Dla pani Joanny najważniejsze są dzieci i jak sama przyznaje, tym bardziej przeżywa to, że nie jest w stanie zapewnić dobrych warunków.
Robię, co mogę, ale najgorsze są warunki mieszkaniowe. Jest mi wstyd — przyznała kobieta, nie kryjąc żalu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warunki w domu 47-latki i czwórki jej dzieci są faktycznie dramatyczne. Na ścianach widać grzyb, któremu sprzyja panująca w dom wilgoć. Takie warunki z pewnością nie sprzyjają dzieciom pani Joanny, które mają poważne problemy ze zdrowiem. Cała czwórka zmaga się z opóźnieniem intelektualnym i szeregiem innych chorób.
Synowie i córki kobiety znajdują się pod stałą opieką specjalistów, jak choćby logopedzi, neurolodzy i diabetolodzy.
"Boję się, że za szybko umrę" - przyznaje matka
Pani Joanna nie ukrywa, że bardzo boi się o przyszłość swoich dzieci. -Boję się, że za szybko umrę. One mnie potrzebują, bo są niesamodzielne — powiedziała kobieta. 47-latka nie ukrywa, że ma do siebie ogromny żal o to, że nie jest w stanie zapewnić dzieciom odpowiednich warunków do życia.
Fundacja prowadzona przez "Fakt" zdecydowała się wesprzeć rodzinę, fundując rodzeństwu turnus rehabilitacyjny. Dziennik zachęca wszystkich, którzy chcieliby pomóc rodzinie, do wsparcia zbiórki. Znajdziecie ją na stronie FundacjaFaktu.pl, w zakładce "Chcę pomóc".