O powrocie Włodzimierza Hereźniaka do JSW pisaliśmy w o2.pl w czwartek. Były prezes spółki wrócił do niej po trzech miesiącach nieobecności. Teraz obejmie stanowisko wiceprezesa. Wygląda na to, że będzie pracował z... synem.
Hereźniak ma objąć nadzór nad sprawami handlu. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym pionie, według naszych informatorów, ma pracować także jego syn, Jakub. W grupie JSW zatrudniony jest od sześciu lat. Co ciekawe, nie jest to zgodne z wymogami polityki wewnętrznej samej spółki.
W JSW S.A. jest zatrudniony od dnia 1 lutego 2021 roku na stanowisku głównego specjalisty - odpisał na nasze pytania rzecznik JSW, Sławomir Starzyński.
Mało kto wiedział
Główny specjalista? To ma widełki jakieś 5 - 8 tysięcy. Na rękę - mówi nasz informator. Dodaje, że podobnych przypadków jest w JSW więcej.
Przekonuje, że to wina związków zawodowych, które trzęsą działaniami spółki. Tych jest w JSW bez liku. Sytuacja jest tak absurdalna, że w niektórych kopalniach liczba członków związków zawodowych... przekracza liczbę pracujących tam górników!
Nasz rozmówca przekonuje również, że w samym JSW, zatrudniającym wszak kilkadziesiąt tysięcy osób, mało kto wiedział, iż zatrudniono tam również syna byłego prezesa, a obecnie wiceprezesa węglowego giganta.
"Bonanza tam była!"
Ale JSW nie takie rzeczy już przeżyła. Prezes Hereźniak, odchodząc ze spółki, wziął niemałą odprawę. Podobnie jak jego były zastępca, Artur Dyczko.
Tam jakaś bonanza była! - złości się nasz informator.
Przypomnijmy: odwołany w lutym Hereźniak-senior dostał trzymiesięczną odprawę (180 tys. zł) i półroczny, płatny zakaz konkurencji. Przez każdy miesiąc poza JSW dostawał wypłatę. Ponieważ spędził poza firmą trzy miesiące, mógł liczyć na kolejne 180 tys. Rzecznik spółki zapewnia, że Hereźniak odda odprawę do momentu podjęcia pracy jako wiceprezes.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.