Jednym z rodzajów uzbrojenia, po który sięgają Rosjanie w wojnie z Ukrainą, są pociski ponaddźwiękowe. Tzw. broń hipersoniczna to jeden z nowocześniejszych rodzajów uzbrojenia. Ze względu na rozwijaną prędkość pociski naddźwiękowe są niezwykle trudne do zestrzelenia.
Jednak wojna postawiła przed Rosjanami nowe problemy: sankcje, które zatrzymały import do kraju wojskowych technologii. Rosyjska agencja prasowa RIA Novosti przekazała w poniedziałek 29 sierpnia, że pomóc Rosjanom mogą Hindusi - a konkretnie rosyjsko-indyjskie przedsiębiorstwo BrahMos. Firma mogłaby dostarczyć Rosjanom pociski naddźwiękowe PJ-10. - Jesteśmy gotowi do realizacji takiego zamówienia. W obecnych warunkach pociski BrahMos byłyby bardzo przydatne dla rosyjskiej armii - oświadczył Aleksander Maksiczew, jeden z dyrektorów przedsiębiorstwa.
PJ-10 BrahMos - co to za pociski?
PJ-10 powstały na bazie P-800 Onyks - wystrzeliwanego z różnych platform (naziemnej, nawodnej oraz powietrznej) rosyjskiego pocisku przeciwokrętowego. Broń ta już jest wykorzystywana przez rosyjską armię i jest to pocisk hipersoniczny. Ale Rosjanom zaczyna takiego uzbrojenia brakować. Powodem jest duże zużycie broni precyzyjnej i sankcje.
Tych, którzy spodziewają się, że do rosyjskich rąk trafi superbroń, studzi jednak Michał Gajzler. Publicysta "Dziennika Zbrojnego" przekonuje, że plotki dotyczące możliwego zakupu pocisków BrahMos - tak w wariancie przystosowanym do przenoszenia przez samoloty (w tym konkretnym przypadku Su-30SM), jak i odpalania z pokładów okrętów - pojawiały się w ostatnich latach co najmniej kilkukrotnie, jednak nigdy nie przerodziły się w zamówienie.
Dziennikarz opisuje, że sam pocisk produkowany jest w Indiach przez joint venture BrahMos Aerospace, w którym 50,5 proc. udziałów ma strona indyjska (DRDO), pozostałe zaś rosyjska (NPO Maszynostrojenija). Przy czym przez długi czas większość komponentów potrzebnych do jego produkcji, w tym radarową głowicę naprowadzającą i silnik, dostarczała strona rosyjska.
Wątpliwe wydaje się, żeby strona rosyjska była zainteresowana realnie pozyskaniem kompletnych pocisków BrahMos w sytuacji, gdy sama wciąż dostarcza niektóre z kluczowych jego podzespołów. Za bardziej prawdopodobne można uznać zakupy niektórych podzespołów. Rosyjskie władze od kilku miesięcy informują o tym, że takie kraje, jak Indie, Brazylia czy ZEA mogą być "zastępczymi" dostawcami wielu komponentów, przede wszystkim dla przemysłu lotniczego. Otwarte pozostaje pytanie, na ile skłonne do podjęcia ryzyka dostaw do Rosji będą władze np. Indii - mówi Gajzler w rozmowie z o2.pl.
I krótko dodaje, że "game changer to nie jest". Gdyby, jak przekonuje, Ukraińcy mieli silną marynarkę wojenną, można byłoby próbować użyć takiego określenia. Ale ukraińska flota wojenna niemal nie istnieje, a ponadto Rosjanie dysponują np. pociskami Onyks. Co prawda taką bronią można także razić cele lądowe, jednak mają one stosunkową niewielką głowicę, a przez to - mniejszą moc uderzeniową. Można jednak używać go także z samolotów bojowych szczebla taktycznego.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem
"Tonący brzytwy się chwyta"
Były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych gen. bryg. Jarosław Kaszewski mówi o2.pl. że Rosja za wszelką cenę szuka partnera, który mógłby pomóc im w czasie nadchodzącej pauzy zimowej. Będzie to czas niekorzystny dla Ukraińców, bo w tym okresie Rosjanie zdążą odbudować część swoich zdolności wojskowych i uzupełnią zapasy uzbrojenia.
Nie da się wykluczyć, że zdążą odbudować także zasoby uzbrojenia precyzyjnego. Być może właśnie przy udziale Indii. Tonący brzytwy się chwyta. Rosjanie poszukują partnerów do takich działań i rozwijania tego rodzaju zdolności, choć ich taktyka opiera się raczej o uderzenia wielkopowierzchniowe, przy wykorzystaniu artylerii rakietowej niekierowanej - mówi o2 gen. Kraszewski.
Czytaj też: Problemy Putina to fikcja? Ekspert tłumaczy
Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie wykorzystują broni precyzyjnej. Widzieliśmy filmy i zdjęcia z użycia np. pocisków kierowanych Ch-101 czy Ch-555. Tyle że ich zapasy muszą się powoli wyczerpywać.
Oprócz tego Rosjanie sięgają także po pociski Kalibr. Wystrzeliwane z okrętów wojennych np. na Morzu Azowskim Kalibry mogą razić cele praktycznie na całym obszarze Ukrainy. Z tym, że są one dość dobrze rozpoznane przez Ukraińców i zestrzeliwane przez ich obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową.
Inna kwestia to użytkowanie takiej broni. Kilka dni temu doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Gieraszczenko szydził z użycia pocisku Kalibr do wybicia "najdroższej na świecie, wartej 5 mln dolarów, dziury w drodze", którą Ukraińcy szybko naprawili.
Wykorzystanie na większą skalę trudniejszej do przechwycenia amunicji hipersonicznej mogłoby mocno utrudnić Ukraińcom obronę. Stąd poszukiwanie przez Rosjan partnerów. Ale zdaniem gen. Kraszewskiego może to być także sygnał, że rosyjski przemysł wojskowy jest w dołku.
Przypuszczam, że siły zbrojne z całego świata, nauczone doświadczeniami z wojny w Ukrainie, mocniej pójdą w stronę posiadania i użytkowania amunicji precyzyjnej. Hindusi mają nowoczesne technologie, a tej Rosjanie obecnie bardzo potrzebują. Dla mnie informacja ta oznacza, że Rosjanie nie są w stanie sami tworzyć Kinżałów, Cyrkonów czy następców tych pocisków. Może Hindusi chcą przejąć część rosyjskich rozwiązań technologii, jakaś forma transakcji wiązanej? Byłaby to w takim kontekście sytuacja "win-win" i dla Rosji, i dla Indii - mówi oficer.
Dodaje, że dzisiaj, przy odpowiednim zapleczu logistycznym można użytkować precyzyjnie także zwykłej artylerii. To robią Ukraińcy przy użyciu np. przekazanych przez Polskę armatohaubic Krab. Z tym, że posiadając amunicję precyzyjną, upraszcza się wojskową logistykę, a ta w wydaniu rosyjskim kuleje. Co widzieliśmy i widzimy od początków wojny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.