29-letni Brenton Tarrant z zimną krwią pozbawił życia 51 muzułmanów. Z żalem stwierdził po zatrzymaniu, że jego plan zakładał zabójstwo większej liczby osób, ale nie udało mu się w pełni zrealizować założonego celu.
Sąd orzekł winę masowego mordercy, jednego z najgroźniejszych, jaki stąpał kiedykolwiek po ziemiach Nowej Zelandii. Resztę życia spędzi w więzieniu. Nigdy nie będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie - donosi New York Times.
Brenton Tarrant podczas procesu mówił bardzo niewiele. Nie kwapił się, by jakkolwiek komentować swoje czyny. Z obojętną miną przytakiwał sędzi czy prokuratorom, a od czasu do czasu widać było na jego twarzy ironiczny uśmiech.
Przeczytaj także: Zabił 51 muzułmanów. Mówi, że planował więcej
Początkowo 29-letni morderca nie przyznawał się do winy. Jednak szybko zmienił zdanie w trakcie postępowania. Jak jednak komentuje jego postawę prokurator Mark Zarifeh - nie zrobił tego z powodu ludzkich odczuć, z powodu poczucia winy. Brenton Tarrant jest po prostu z siebie dumny. Masowy morderca nie sprzeciwił się także, choć miał do tego prawo, "najsurowszej karze wydanej przez sąd Nowej Zelandii". Przyjął z dumą fakt, że może pozostać w więzieniu dożywotnio bez możliwości ubiegania się o skrócenie wyroku przedterminowo.
Brenton Tarrant siedział na sali wyraźnie będąc w innej kondycji zdrowotnej, niż wcześniej. Zauważyli to członkowie rodzin ofiar, a także same ofiary napaści masowego mordercy. Komentowali, że 29-latek wyraźnie schudł i nieco pobladł.
- Myślę, że utrata wagi to znak, że cierpi - powiedział z satysfakcją Mustafa Bostaz, student inżynierii. 22-latek, którego Tarrant postrzelił w nogę i brzuch.
Temela Atacocugu postrzelony dziewięć razy. Tarrant polował na jego życie
Jednymi z najbardziej trudnych zeznań, jakie dało się usłyszeć w sądzie, były te opowiadane przez Temela Atacocugu. Mężczyzna został postrzelony przez Tarranta aż dziewięciokrotnie. Pomimo tego udało mu się przeżyć. Chował się przed mordercą, gdy na jego oczach inna ofiara otrzymała strzał prosto w głowę. Mózg ofiary rozbryzgnął się na twarzy Tamela. Czuł, jak resztki spływają mu po policzkach.
Rodziny ofiar były usatysfakcjonowane wyrokiem. Wiele z nich odetchnęło z ulgą, że 29-latek nigdy nie będzie mógł wrócić na wolność i ostatecznie "zgnije w więzieniu".
- Zasługujesz na to, by zostać pochowanym na wysypisku śmieci - wykrzyczał z satysfakcją Ahad Nabi, syn jednej z ofiar.
Choć misją Tarranta było podzielenie społeczeństwa na "gorszych", czyli tych należących do społeczności muzułmańskiej, i "lepszych", czyli do obywateli Nowej Zelandii i białych mieszkańców Zachodu, to jednak los sprawił, że stało się zupełnie inaczej. Jak zauważono na sali rozpraw - rodziny ofiar w obliczu tragedii jeszcze bardziej zżyły się ze społecznościami Nowozelandczyków. Wielu z nich wspiera muzułmanów, a na w sądzie czuć było wielką solidarność między kulturowo odmiennymi obywatelami.
Przeczytaj także: Atak w Nowej Zelandii. Terrorysta zadał ohydne pytanie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.