Przypomnijmy, że chodzi o wpis z 22 kwietnia 2019 roku. Brudziński napisał w nim, że "obrońcy europejsko-kazachskich cwaniaczków" to "pożyteczni idioci" (tu użył cyrylicy). Dodatkowo stwierdził, że grudniowy "cud zmartwychwstania pana D. i świeczki z Rossmanna to wszystko za praną, brudną kasę".
Fundacja Otwarty Dialog, która poczuła się adresatem tweeta, postanowiła walczyć o swoje prawa w sądzie. Na razie skutecznie.
Czytaj także: Janusz Kowalski manipuluje faktami? Poseł znów chybił
Szef sztabu PiS odwoła się od wyroku?
Jak podaje Press.pl, sąd nie miał wątpliwości, do kogo adresowany jest cytowany wyżej wpis Joachima Brudzińskiego.
Sąd uznał jednoznaczne naruszenie dóbr osobistych, w szczególności w kontekście nieuprawnionego i poważnego oskarżenia o pranie przez fundację pieniędzy - przekazał Pressserwisowi Martin Mycielski, szef komunikacji Fundacji Otwarty Dialog.
Sąd nie oszczędził szefa sztabu Prawa i Sprawiedliwości. Polityk musi zamieścić wpis z przeprosinami (przypięty na 60 dni) i zapłacić 30 tysięcy złotych łącznie zadośćuczynienia na rzecz fundacji, oraz jej zarządu - Ludmile Kozłowskiej i Bartoszowi Kramkowi.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny i obydwie strony mogą się od niego odwołać. Bartosz Kramek uważa, że jeden z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości skorzysta z prawa wniesienia apelacji do sądu II instancji.
Nie mam wątpliwości, że Joachim Brudziński odwoła się od wyroku. Myślę też, że sankcje finansowe powinny być wyższe. Być może wtedy wielu ludzi przemyślałoby najpierw to, co publikują w mediach społecznościowych. Byłoby to bardziej wychowawcze - stwierdził Kramek w rozmowie z Press.pl