Do przestępstwa doszło 9 stycznia br. Dwóch zamaskowanych napastników wtargnęło na zaplecze jednego z lombardów na wrocławskim Brochowie, a następnie obezwładnili przebywającego w nim pracownika przy użyciu gazu. Później siłą odpychając pokrzywdzonego, który próbował barykadować drzwi, przedostali się do środka i ukradli kasetkę ze złotą biżuterią. Łączna wartość strat wyceniona została na kwotę około 10 tysięcy złotych.
Jeszcze w dniu napadu policjanci z komisariatu na Rakowcu wspólnie z funkcjonariuszami Wydziału Kryminalnego komendy miejskiej wytypowali oraz zatrzymali osoby, które usiłowały zbyć towar pochodzący właśnie z tego przestępstwa.
Była to para, która jak się okazało w dalszej kolejności, nie miała do końca wiedzy o tym, skąd pochodzi biżuteria, natomiast ten wątek będzie jeszcze sprawdzany przez policjantów. I choć tłumaczyli się, że nie wiedzieli, iż kosztowności zostały wcześniej skradzione, przestępstwo paserstwa popełnili - tu przypomnijmy można je dokonać również nieumyślnie. Policjanci odzyskali znaczną część utraconej biżuterii - relacjonuje st. asp. Aleksandra Freus z wrocławskiej policji.
Czytaj także: Szeryf wpadł w szał. Nagranie ze Śląska
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wyniku dalszych czynności operacyjnych wrocławscy policjanci wytypowali i zatrzymali 10 stycznia br. dwie osoby podejrzane o dokonanie tego napadu. Okazali się nimi mieszkańcy Wrocławia w wieku 28 i 31 lat. Usłyszeli oni zarzuty rozboju.
Mężczyźni wcześniej byli już karani. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o ich tymczasowe aresztowanie. Sąd na podstawie zebranych materiałów i dowodów wydał już postanowienie o tymczasowym areszcie podejrzanych na 3 miesiące. Zatrzymanym może grozić kara pozbawienia wolności nawet do 12 lat.