Tragicznego wieczoru Dean Clark wyszedł ze swoim przyszłym zabójcą na kilka drinków do pubu. W pewnym momencie jednak obaj mężczyźni – już pod wpływem znacznej ilości alkoholu – wdali się w burzliwą kłótnię, w konsekwencji której zostali wyproszeni z lokalu.
Przeczytaj także: Udusiła 4-letniego syna. "Właśnie go zabiłam. Jestem podekscytowana"
Brytyjczyk zabił przyjaciela. Był zdenerwowany wyrzuceniem z pubu
Mimo swojego stanu Craig Garton wsiadł za kierownicę swojej furgonetki i odjechał z miejsca zajścia. Niespodziewanie zdecydował się zawrócić – odnalazł 41-letniego kolegę i celowo w niego wjechał. Zatrzymał się dopiero, gdy pojazd uderzył w przystanek autobusowy. W tamtym momencie Clark był uwięziony pod kołami.
Przeczytaj także: Makabra w Glasgow. 35-letni Polak nie żyje
Za zabójstwo swojego przyjaciela Craig Garton usłyszał wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Mimo że w sprawie zostało przeprowadzone śledztwo, do dziś nie wiadomo, jaki był dokładny powód kłótni obu mężczyzn. Jak podaje Mirror, 42-latek zapewniał w sądzie, że żałuje popełnionego czynu.
Przeczytaj także: Poszedł na stację paliw. Powiedział, że zrobił coś strasznego
Jedną z osób, które zabrały głos w trakcie procesu, była Emma Clark. Wdowa po ofierze zabójstwa wyraziła żal, że z winy Gartona ich czworo dzieci zostało pozbawionych obecności ojca.
Był dla mnie (Dean Clark – przyp. red.) całym światem. Nasze dzieci zostały okradzione z obecności ojca i będą musiały dorastać z wielką "dziurą" w życiu – oświadczyła w sądzie Emma Clark (Mirror).