Zmobilizowani z Rosji, którzy trafiają na front w Ukrainie, często traktowani są jako mięso armatnie. Jak poinformował Instytut Studiów Wojennych, siły rosyjskie w dalszym ciągu wykorzystują jednostki szturmowe Storm-Z, składające się głównie z rekrutów więźniów, w bezpośrednich atakach prowadzonych przez piechotę.
Wielokrotnie rosyjscy żołnierze narzekali na swoich przełożonych. Brakowało im podstawowego wyposażenia czy nawet jedzenia. Kilka tygodni temu w specjalnym oświadczeniu członkowie armii przyznali, że z ich ogromnej grupy, zostało tylko kilku żołnierzy.
Coraz częściej swój głos sprzeciwu wobec takiej sytuacji wydają żony i kobiety zmobilizowanych żołnierzy. W elitach rosyjskich są mocno zaniepokojeni protestami rodzin i na różne sposoby starają się je powstrzymać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brytyjczycy ujawniają. Rosja płaci za milczenie
Brytyjski wywiad zauważył, że po protestach na małą skalę w Moskwie w listopadzie 2023 roku, władze rosyjskie zaczęły powstrzymywać dalsze tego typu działania.
Analitycy twierdzą, że dochodzenia prowadzone przez niepaństwowe źródła informacji w Rosji, a także komentarze protestujących żon sugerują, że krewnym oferuje się obecnie większe odszkodowania w zamian za milczenie.
27 listopada jedna z grup żon zmobilizowanych opublikowała manifest przeciwko "bezterminowej mobilizacji", a już po kilku dniach zaczęto ją określać jako "fałszywą organizację".
Władze szczególnie boją się protestów bliskich osób, które od września 2022 r. są mobilizowane i od ponad roku są na froncie - zauważa wywiad.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.