Jewgienij Prigożyn swój sukces niewątpliwie zawdzięcza właśnie Władimirowi Putinowi. W piątek wieczorem, bojownicy Grupy Wagnera nieoczekiwanie zwrócili się przeciwko regularnej armii. Doszło do wzajemnych ostrzałów, wagnerowcy ruszyli w głąb Rosji - pojawili się w obwodach woroneskim i rostowskim.
Prigożyn, nazywany często "kucharzem Putina" zagrał bardzo ryzykownie. Zdecydował się stanąć przeciwko Władimirowi Putinowi, człowiekowi, który w ciągu lat swoich rządów zdążył zmienić Rosję w państwo policyjne, gdzie nic nie dzieje się bez jego wiedzy.
Jak twórcy Grupy Wagnera udało się zataić plany przed rozbudowaną siatką agentów służb bezpieczeństwa? Co zdecydowało, że w ogóle podniósł rękę na władze w Moskwie? Major Robert Cheda, były analityk wywiadu, wskazuje, że za Prigożynem może stać ktoś znacznie potężniejszy od niego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bunt wagnerowców. Kto stoi za Prigożynem?
Sytuacja w Rosji zaczyna przypominać wojnę domową. Bojownicy Grupy Wagnera ruszyli w głąb kraju, zapowiadając marsz na Moskwę. Na drogach i szosach w obwodach woroneskim i rostowskim pojawiły się uzbrojone jednostki regularnej armii. Co dzieje się w Rosji i dlaczego władze zareagowały tak gwałtownie?
Mjr Cheda przekonuje, że systemy autokratyczne i totalitarne nie umieją reagować na kryzysy. Cała awantura wagnerowców przypomina mu zaś dintojrę - krwawą rozprawę grup przestępczych. Akcentuje zarazem, że Jewgienij Prigożyn udowodnił, że nie jest głupcem i jeśli zdecydował się na taką operację, musi mieć za sobą wsparcie. Zasadnicze pytanie brzmi: czyje?
Porywając się z motyką na słońce, przeciwko Kremlowi, musiał rozważyć szanse i sprawdzić kto go popiera, bo sam nie zdecydowałby się na taką akcję, bez jakiejś solidnej "kryszy" (dosł. dachu - poparcia) - rozpoczyna analityk.
Trzy warianty
Zastrzega zarazem, że nie dysponujemy przekonującymi i wiarygodnymi informacjami na temat tego, co się dzieje. Opierając się na przekazach medialnych i fragmentarycznych doniesieniach możemy więc jedynie spekulować. Jednak w jego ocenie, "na stole" są trzy najważniejsze scenariusze wydarzeń.
Pierwszy: Prigożyn dogadał się z Ukraińcami, co jest jednak trudne do wyobrażenia ze względu na to, co robiła Grupa Wagnera na Ukrainie. Choć od pewnego czasu pojawiają się informacje o jego kontaktach ze stroną ukraińską. Czy da się więc wykluczyć, że zawarł jakiś rodzaj porozumienia, cichego sojuszu np. z Budanowem, że jeśli ta operacja się nie powiedzie, to będzie miał gdzie wrócić? Nie da się, choć to mało prawdopodobne - mówi mjr Cheda.
Wariant drugi: ktoś musi Prigożyna popierać. Być może są to, jak mówi analityk, służby specjalne lub służby pomieszane np. z pewną częścią oligarchów, którzy przecież mocno dostali po kieszeni ze względu na wojnę.
Wariant trzeci: to ustawka. Ale tu Cheda formułuje kolejne pytania: jeśli ustawka, to jaka, z kim? Z Putinem, lub na jego rzecz? Przeciwko niemu? Jeśli przeciwko to być może jakaś część elit naprawdę uznała, że czas go wysadzić z siodła i zrobić kozłem ofiarnym, a dogadywać się z Zachodem?
Analityk mówi, że Putin nadal rządzi, jest prezydentem, ale stracił pozycję arbitra i to jest poważnym osłabieniem jego mocy. Teraz zaś pojawił się jakiś alternatywny ośrodek władzy lub jego namiastka. I to, jak ocenia Cheda, "musi zostać szybko i bezlitośnie stłumione".
Gdyby tak się nie stało, to to również będzie komplikowało sytuację. Bo jeśli rozmawiać – to z kim? W jaki sposób i jakimi kanałami? Może to być wreszcie, jak sugeruje Cheda, pomysł na operację pt. "kontrolowany chaos"? Tworzymy chaos, a potem go kontrolujemy lub próbujemy kontrolować.
Skończy się dwoma Bachmutami
Jest też kolejna kwestia, znacznie bardziej ponura. Wagnerowcy pojawili się w południowo-zachodnich obwodach Rosji. Ich stolice to wielkie, liczące ponad milion mieszkańców miasta.
Jeśli wagnerowcy faktycznie zajmą Woroneż i Rostów, to będą mieli pod kontrolą dwa milionowe miasta, z magazynami, zapleczem. To się skończy dwoma Bachmutami - przekonuje oficer.
Zwraca także uwagę na to, że bardzo wiele zależy tu od armii. A ściślej rzecz biorąc od tego, jak ona zachowa się nie na poziomie sztabu generalnego i ministerstwa tylko brygad liniowych i żołnierzy biorących udział w realnym boju. Pojawiają się też pierwsze doniesienia, że wierność wobec Putina zachowali czeczeńscy żołnierze Ramzana Kadyrowa.
Innymi słowy: czy po 1,5 roku walk, zmęczona i często ponosząca klęski armia wykona rozkazy swoich dowódców. No i ważna rzecz: jakie poparcie w społeczeństwie ma Prigożyn i jego wagnerowcy. Jeśli do tego wszystkiego wmieszają się jeszcze Czeczeńcy i zaczną walczyć z wagnerowcami to może wywołać wściekłość regularnej armii i krew faktycznie może się polać szerokim strumieniem - konkluduje Robert Cheda.
Aktualizacja
24.06.2023, godz. 20:30
Po rozkazie Prigożyna wagnerowcy wracają do baz. Marsz na Moskwę został zawieszony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.