Bunt strażników miejskich w Łodzi wynika z rozporządzenia wojewody, który oddał ich pod komendę policji. Oznacza to, że w praktyce mają wykonywać polecenia policji, czyli między innymi tworzyć posterunki przed lokalami gastronomicznymi. Mówią, że nie chcą być wykorzystywani przeciwko łodzianom. Dodają jednak, że prawnie nie mogą odmówić wykonania polecenia policji.
Mogę jedynie apelować do strażników o wyrozumiałość i zdrowy rozsądek w trakcie prowadzenia takowych. Chciałbym, żeby podczas udzielania asysty policji, moi funkcjonariusze wiedzieli, że stoją po stronie prawa - mówi Komendant Straży Miejskiej Patryk Polit dziennikarzom RMF FM.
Najczęściej ubrani po cywilnemu funkcjonariusze stoją przed nielegalnie działającymi restauracjami czy pubami. Czasem siedzą w radiowozie, legitymują osoby wychodzące z podwórka. Przedsiębiorcy czują się zastraszani i nękani. Uważają też, że takie działania funkcjonariuszy odstraszają klientów.
U nas przed restauracją nieustannie jest policja. Radiowóz i policjanci, którzy są przed bramą, prowadzącą na podwórko. Oni zaczepiają ludzi wchodzących oraz wychodzących z posesji i rozpytują ludzi, gdzie byli - mówi właścicielka restauracji Anna Kazimierczak.
Przedsiębiorcy otworzyli restauracje
Część łódzkich restauratorów mimo obostrzeń tworzyła lokale. Działają w reżimie sanitarnym, ale zrobili to jednak wbrew rozporządzeniu. Według przedsiębiorców, państwo nie ma prawa ograniczać wolności działalności gospodarczej za pomocą rozporządzenia. To stanowisko podziela przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski.