Parafianie z Ząbek za swoim ulubionym księdzem stoją murem i nie zgadzają się z decyzją o przeniesieniu go na inną parafię.
W tej sprawie wysłali wniosek do biskupa pomocniczego, a gdy ich list pozostał bez odpowiedzi, kolejny wysłali już do biskupa.
W odpowiedzi dostaliśmy pismo na zasadzie kopiuj-wklej, w którym nawet nazwisko ks. Przemka przekręcono, a do adresata zwrócono się "Pani Grzegorz". To jest kpina z nas wszystkich - żali się jedna z parafianek na łamach "Super Expressu" , który nagłośnił problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To rzadka sytuacja, żeby wierni aż tak angażowali się w obronę duchownego, który stał się częścią ich społeczności. Ale w Ząbkach, dziennikarze "Super Expressu" na każdym kroku słyszą, że takiego księdza jak wikary Przemek, w tej parafii wcześniej nie było.
Wierni podkreślają, że ksiądz ma prawdziwe powołanie i potrafi zaskarbić sobie miłość wiernych, choć na parafii jest zaledwie od trzech lat.
Dzieciaki mówią na niego po prostu Przemo. Robi wiele dobrych rzeczy. Organizuje wyjazdy, kolonie, zabiera młodych do parków rozrywki. Nie odrzuca nawet tych dzieci, które wypisały się z religii - zachwala jedna z mieszkanek.
Ale takie argumenty nie przekonują diecezji warszawsko-praskiej. Pytany przez dziennikarzy o powód swojej decyzji ks. Dawid Sychowski, rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej odpisał, że zmiana miejsca posługi kapłańskiej szczególnie w przypadku młodych księży, "stanowi szansę na pełniejsze poznawanie realiów funkcjonowania różnych parafii, lokalnych środowisk i wielości modeli pracy duszpasterskiej".
Czytaj także: Cios w Kościół. Dobitny przykład z Torunia