W styczniu 2022 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało burmistrza podpoznańskiej Murowanej Gośliny. Dariusz U. usłyszał wówczas zarzuty popełnienia 12 przestępstw, większość o charakterze korupcyjnym.
Dariusz U. miał m.in. żądać od właściciela firmy budowlanej łapówki w wysokości 20 proc. wartości kontraktów na remonty publicznych obiektów. Oprócz tego miał przyjąć korzyść majątkową za utwardzenie drogi przed jego domem, w zamian za wybór konkretnej firmy do budowy ścieżki rowerowej.
Śledczy ustalili także, że burmistrz żądał od swoich podwładnych, by oddawali mu część przyznanych przez niego nagród. To tylko część zarzuconych mężczyźnie czynów.
W maju burmistrz został dodatkowo oskarżony o naruszenie nietykalności funkcjonariusza CBA i znieważenie go oraz zmuszanie go do odstąpienia od czynności służbowych poprzez groźby i stosowanie przemocy. Na tym jednak kryminalna historia Dariusza U. się nie kończy.
Nowe zarzuty dla burmistrza Murowanej Gośliny
Jak donosi Radio Poznań, w tym tygodniu Prokuratura Krajowa postawiła Dariuszowi U. kolejne cztery zarzuty. Chodzi o żądanie łapówek jako warunku wykonania czynności urzędowych oraz niedopełnienie przez niego obowiązków służbowych. Łącznie zarzutów jest już więc 17.
W ubiegłym tygodniu poznański sąd na wniosek prokuratury zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztowania mężczyzny o kolejne trzy miesiące. Burmistrz nie wyjdzie na wolność co najmniej do października. Po tym czasie sąd będzie mógł jeszcze raz wydłużyć zastosowany środek zapobiegawczy.
Czytaj także: Jak żyć? Czarnek podpowiada. "Można jeść trochę mniej"
Dariusz U. "gwiazdą" internetu
O burmistrzu Murowanej Gośliny zrobiło się głośno jeszcze zanim został zatrzymany, za sprawą publikowanych w sieci filmów z jego udziałem. Na jednym z nich, zarejestrowanym podczas zabawy sylwestrowej, Dariusz U. całował się ze swoją ówczesną sekretarką.
Na nagraniu, które w styczniu ubiegłego roku obiegło media, burmistrz z kolei był widziany z kobietą trzymającą w dłoni coś przypominającego skręta. W kolejnym ujęciu mężczyzna wykonał gest, jakby wciągał coś nosem ze stołu. Po nagłośnieniu sprawy portal o2 skontaktował się dyrektorem biura komunikacji społecznej gminy. Ten tłumaczył, że był to jedyne niewinny żart.
Film przedstawia żartobliwą scenkę ze spotkania prywatnego, która została celowo wyjęta z kontekstu, aby sugerować, że były na nim obecne zabronione substancje - wyjaśniał dyrektor w rozmowie z o2.