– Przez ostatnie dni mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość rządową. Atakiem bezpardonowym i bez precedensu – grzmiał w środę wiceminister Łukasz Mejza. Chodzi o zarzuty związane z założeniem przez polityka firmy medycznej, specjalizującej się rzekomo w leczeniu chorych na raka nowatorskimi metodami.
Przedsiębiorstwo Mejzy miało oferować pacjentom wyjazdy na kosztowne terapie zagraniczne. Skuteczność takiego leczenia nie została nigdy w żaden sposób potwierdzona. Polityk stwierdził jednak w środę, że to publikacje na ten temat powstały na polityczne zlecenie.
To atak, w którym manipulując faktami, do walki politycznej wykorzystuje się chore, niewinne osoby i ich rodziny. Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej – podkreślił Łukasz Mejza.
Kuriozalne wyjaśnienia Mejzy. "Dlaczego nie wymaga się dymisji od Tomasza Grodzkiego?"
Działalność Łukasza Mejzy opisali dziennikarze WP Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak. Jak ustalili, założona przez polityka firma Vinci NeoClinic obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami. Kwoty terapii zaczynały się od 80 tys. dolarów (ok. 325 tys. złotych).
Dziennikarze dotarli także do osób, które były namawiane na niesprawdzone terapie. Kiedy okazywało się, że pacjentów nie stać na leczenie, byli pozostawiani sami sobie. W środę Łukasz Mejza ocenił, że artykuły w tej sprawie "nie były rzetelnym dziennikarstwem, ale próbą zniszczenia jego osoby".
Dlaczego poświęca się tyle czasu mi, atakując mnie medialnie, a nie poświęca się i nie wymaga dymisji od Tomasz Grodzkiego? W jego sprawie przesłuchano 180 osób i stwierdzono 14 zdarzeń korupcyjnych – podkreślił wiceminister sportu.
Łukasz Mejza zapowiedział, że swojego imienia będzie bronił także na drodze sądowej. Stwierdził, że ma napisanych już kilkadziesiąt pozwów. Po wygłoszeniu oświadczenia, nie chciał odpowiadać na pytania reporterów.
Media społecznościowe obiegło nagranie, na którym Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski próbuje zapytać wiceministra o folder jego kliniki. Łukasz Mejza ignoruje jednak dziennikarza i wychodzi z sali.
Długo pracuję w tym zawodzie, ale takiej hucpy jeszcze nie widziałem – ocenił na Twitterze dziennikarz WP.
Burza po konferencji wiceministra sportu. Uciekł przed dziennikarzami
Zachowanie Łukasza Mejzy nie uszło uwadze polityków opozycji, którzy już wcześniej wzywali do dymisji wiceministra. Poseł PO Marcin Kierwiński ocenił, że zachowanie polityka było skandaliczne.
Buta, wulgarność, absolutny brak wyrzutów sumienia. Ten człowiek powinien natychmiast zniknąć z polityki – podkreślił.
Do sprawy odniosła się także posłanka KO Katarzyna Lubnauer. Polityk zaczęła zastanawiać się, czy "Kaczyński nabierze się" na tłumaczenia wiceministra.
Branie na litość, teatr, oskarżenie o atak polityczny, historia choroby – skomentowała konferencję prasową.
Łukasza Mejzy zaczęła bronić za to Telewizja Polska. Na jednym z pasków w TVP Info pojawiła się informacja, że za atakiem na posła stoi opozycja. Na rządową narrację zwróciła reporterka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Wypowiedzi i hasła broniące wiceministra sportu skrytykował m.in. dziennikarz WP Marcin Makowski.
Pełno empatii, wzruszenia i zrozumienia. Zero pytań – zauważył.
Co ciekawe, głos w sprawie słów Łukasza Mejzy zabrał także sam Jarosław Kaczyński. Wiceminister sportu dowodził w środę, że to na nim trzyma się obecnie rząd Zjednoczonej Prawicy. O to, czy rzeczywiście tak jest, spytał prezesa PiS reporter TVN24.
Nie sądzę – odparł Jarosław Kaczyński.
Ustalenia dotyczące Łukasza Mejzy skomentował również wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Polityk PiS przyznał, że czeka na wyniki śledztwa prowadzonego przez służby.
Słyszałem o występie, że tak powiem, osoby, która poddana została terapii – powiedział Terlecki.
Obejrzyj także: Sprawa Mejzy. "Jest kilka bardzo ważnych pytań"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.