Zaalarmowani funkcjonariusze ruszyli na miejsce, myśląc że znalezionym wężem będzie zaskroniec. Mógłby się on dostać na Białołękę z terenu pobliskich lasów, które na co dzień są domem tych gadów oraz wielu innych zwierząt. Widok na miejscu ich zaskoczył.
Na miejscu oczekiwał wzywający patrol mieszkaniec Białołęki z zakrytym koszem wiklinowym. Po zdjęciu osłony funkcjonariuszom ukazał się… sporej wielkości pyton królewski - relacjonuje stołeczna straż miejska.
Zdaniem strażników, gad wyglądał na zdrowego i nie miał żadnych widocznych obrażeń. Innego zdania był jednak mieszkaniec, który wezwał ich na miejsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podejrzewał, że pyton mógł zostać przejechany przez jakiś pojazd, gdyż znalazł go na środku ulicy. Wąż był ospały i mógł wymagać specjalistycznej pomocy weterynaryjnej - podano w komunikacie.
Wąż trafił na badania do zoo
Strażnicy miejscy umieścili pytona w transporterze i zawieźli do Centrum CITES, mieszczącego się na terenie warszawskiego ZOO, gdzie miał zostać przebadany.
Dzieje się tak jednak niezwykle rzadko, najczęściej gady te w sytuacji zagrożenia usiłują się schować. Zwijają się w kulkę, a do jej środka chowają głowę. Dlatego po angielsku są nazywane "ball python", czyli "pyton kulkowy".
Swoje ofiary, podobnie jak inne węże, uśmiercają przez uduszenie. Po tym, jak ich zdobycz się zbliży, atakują błyskawicznie. Zębami zaczepiają ofiarę, owijają się dookoła niej i zaciskają a następnie... zaczynają połykanie. Warto zaznaczyć, że pytony także świetnie pływają i nurkują.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.