Gary O'Donoghue, dziennikarz BBC, obecny na miejscu zamachu na Trumpa, podzielił się szczegółową relacją. - Wystrzał z samochodu może sprawić, że podskoczysz, fajerwerki mogą wywołać dreszcz, ale gdy tylko usłyszeliśmy strzały na terenach wystawowych Butler Farm, tuż po 18:00 w sobotni wieczór, od razu wiedzieliśmy, że to były strzały, i to w dużej ilości.
Donald Trump był w trakcie przemowy, gdy rozległy się strzały. Chwycił się za ucho, zanim upadł na ziemię, zasłonięty przez agentów Secret Service. Nie wiadomo było wtedy, że strzelec znajdował się około 150 metrów od tłumu, leżąc na dachu szopy i strzelając z karabinu AR-15 w kierunku byłego prezydenta.
O'Donoghue był gotowy do wejścia na antenę z kolegami z BBC World Service czekającymi na linii. Po wystrzałach upadli na ziemię, używając samochodu jako jedynej osłony. - Nie mieliśmy pojęcia, skąd pochodziły strzały, ilu było strzelców i jak długo to potrwa. Było to przerażające — relacjonuje dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Leżąc na ziemi operator włączył kamerę, a O'Donoghue próbował przekazać pierwsze wrażenia. - Wiedzieliśmy tylko, że około sześciu minut po rozpoczęciu przemówienia Donalda Trumpa rozpoczęła się strzelanina. Słyszałem krzyki tłumu, ale już nie słyszałem byłego prezydenta. Czy został trafiony? Czy nie żył? Te myśli przelatywały mi przez głowę — wspomina.
Relacja na żywo i emocje tłumu
Kiedy wiadomo było, że strzelanina się skończyła, Iona pomogła O'Donoghue'owi wstać z ziemi i wejść na żywo na antenę.
Tłum próbował wyjść. Spotykaliśmy się z różnymi emocjami – od strachu, przez dezorientację, aż po gniew — relacjonuje O'Donoghue.
BBC podaje, że jeden ze świadków powiedział, że widział zamachowca "pełzającego" na dach szopy tuż przed chaosem i gorączkowo próbował go wskazać policji i Secret Service.
Inny mężczyzna, wściekły na naszą transmisję, stanął między mną a Samem, krzycząc, żebyśmy przestali. Delikatnie położyłem rękę na jego ramieniu i wyjaśniłem na antenie, że ważne jest, by ludzie wiedzieli, co się właśnie stało — wspomina dziennikarz.
Przeczytaj również: Strzelał do Trumpa. Ojciec 20-latka zabrał głos
Inni wyrażali swój gniew w bardziej polityczny sposób. Jeden z mężczyzn podszedł do O'Donoghue'a i powiedział: "Oni strzelali pierwsi. To jest cholerna wojna."
Inny krzyknął "wojna domowa", przechodząc obok mnie. Kilka minut później na boku ciężarówki pojawił się ogromny elektroniczny billboard – twarz Donalda Trumpa w celowniku z napisem: "Demokraci próbowali zamachu – Prezydent Trump" - podaje O'Donoghue.
Dziennikarz BBC dodaje też, że poczuł dreszcz. Wśród strachu i gniewu, pojawił się głęboki smutek. Wierni zwolennicy Trumpa głośno zastanawiali się nad kierunkiem, w którym zmierza Ameryka. - Wyglądało na to, że nie poznawali już kraju, w którym żyli -jakby wszystko stało się obce i dziwne — zakończył.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.