Do tragicznego wypadku doszło w pierwszym dniu nowego roku. Około 8 rano, pracownik kurzej fermy jak co dzień zabrał się za swoje obowiązki. Miał sprzątnąć zbiornik z tzw. "pomiotem kurzym" czyli z odchodami pochodzącymi od ptaków. W niewyjaśnionych okolicznościach wpadł do środka.
Wszystko działo się po godzinie 8 rano. 29-letni pracownik zakładu, mieszkaniec gminy Ślesin, usuwał tzw. pomiot kurzy ze zbiornika. - Nagle mężczyzna wpadł do zbiornika. Poniósł śmierć na miejscu - relacjonuje Sebastian Wiśniewski, rzecznik konińskiej policji cytowany przez media.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Wielki pożar fermy drobiu. Spłonęło 19 tys. kurczaków
Jak informują obecni na miejscu zdarzenia strażacy mężczyznę próbowali ratować jego współpracownicy. Gdy jednak podjęte przez nich próby nie przyniosły efektu do akcji ratunkowej dołączyli druhowie z lokalnej OSP. Razem udało im się wyjąć ciało. Mężczyzna już nie żył, co potwierdzili obecni na miejscu lekarze.
Początkowo lokalne media informowały, że mężczyzna zginął wciągnięty przez taśmociąg, jednak te informacje zostały zdementowane przez rzecznika policji:
Tam nie ma żadnego taśmociągu. Było tak, że mężczyzna wpadł do zbiornika, a potem został przysypany przez pomiot kurzy - mówił Sebastian Wiśniewski z policji w Koninie.
Rzecznik ucina też spekulacje na temat stanu zmarłego.
Czy pracownik fermy był trzeźwy? - Na tym etapie tego nie wiemy. Ciało będzie zabezpieczone do sekcji i dopiero sekcja zwłok to wykaże - wyjaśnia Wiśniewski. Dodaje: - Na miejscu pracują policjanci pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Koninie. Będą wyjaśniać przyczyny tego tragicznego wypadku - mówi cytowany przez GW.
Fermy Drobiu Woźniak to jeden z największych producentów jaj na rynku europejskim.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.