Łukasz Maziewski: Kto twoim zdaniem odpowiada za śmierć Jewgienija Prigożyna?
Marat Gabidullin: Zastrzegam, że to tylko spekulacje, ale jedną z wersji jest możliwy udział międzynarodowych korporacji i grup przestępczych, które Prigożyn pozbawił dostępu do złóż w Republice Środkowoafrykańskiej, a w przyszłości w Mali, Nigrze i innych państwach afrykańskich.
Nie była to "zemsta Putina"?
Przez dwa miesiące po puczu media po prostu narzucały swoim odbiorcom ideę, że Putin nie wybaczy i zemści się, gruntując opinię publiczną. Zakładając, że na pokładzie faktycznie była bomba i wybuchła ona nad terytorium Rosji, bardzo wygodnie jest winić za wszystko rosyjskie władze.
Czy Władimir Putin nie pokazał, że jest twardym liderem, który nie wybacza "zdrady" - w tym przypadku puczu?
Moim zdaniem Putin potrzebował Prigożyna żywego. Wyrównując rachunki w ten sposób, prezydent Rosji nie wzmacnia swojej władzy. Wręcz przeciwnie - on ją osłabia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy po próbie puczu z czerwca przestał być potrzebny, a stał się groźny? Lub inaczej: może właśnie przestał być groźny, ale jeśli tak - po co go zabijać?
Powtórzę: Putinowi bardziej był potrzebny żywy Prigożyn. Zwłaszcza w świetle niedawnego szczytu państw Afryki i Rosji. Dzięki działaniom promującym obecność Rosji w Afryce, Putin chce uzyskać poparcie państw afrykańskich w ONZ.
Może więc - strzelam - zagroził interesom części ludzi z Grupy w Afryce?
Śmierć całego kierownictwa - Prigożyna, Utkina, Tomtina i innych - moim zdaniem wyklucza tę opcję.
Czytaj też: Śmierć Prigożyna. Reakcja wagnerowców
To jeszcze inaczej: kto najbardziej zyska na śmierci Prigożyna?
Nic nie zyskuje Władimir Putin. Wroga pozbywa się Siergiej Szojgu. A zyskują korporacje i grupy przestępcze, które mogą położyć łapy na złożach złota i diamentów w Republice Środkowoafrykańskiej.
A może wykończyli go ludzie którejś ze służb specjalnych, choćby FSB lub GRU?
Prigożyn po prostu z nimi współpracował. Grupa Wagnera nigdy nie była tajną jednostką. Nie podległa ani GRU, ani FSB. Wagner zawsze zachowywał autonomię.
Kolejna teoria: może za zabicie go zapłacili Ukraińcy? Napsuł im w końcu krwi...
Grupa została, przypomnę, wycofana z Ukrainy. Choć jeśli sytuacja na froncie się pogorszy, może tam wrócić, na front. Oddziały Wagnera mają dowódców, mogą walczyć dalej. Nawet bez Prigożyna i Utkina.
A jaki los czeka twoim zdaniem Grupę Wagnera?
Nikt teraz nie odpowie na to pytanie. Może zostanie wybrany inny lider? Wydaje mi się, że kompania byłaby w stanie funkcjonować. Pod innym dowódcą lub dowódcami.
A co z tymi żołnierzami grupy, którzy przebywają na Białorusi?
Nic. Nadal będą szkolić białoruską armię. I straszyć Polskę, która już jest na skraju histerii.
Marat Gabidullin - Rosjanin, były żołnierz Grupy Wagnera. Wstąpił do Grupy w 2015 r., odszedł cztery lata później. Brał udział w walkach w Donbasie. Obecnie mieszka we Francji i pisze książki poświęcone działalności Grupy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.