Wątek wypadku Beaty Szydło w 2017 wrócił za sprawą materiału "Gazety Wyborczej". W piątek opisała ona nowe szczegóły dot. tego zdarzenia. Były funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, który wtedy jechał w kolumnie, opowiedział, jak skłoniono go do złożenia fałszywych zeznań, tak by odpowiedzialność za wypadek przypisać młodemu kierowcy seicento.
Następnie do sprawy odniósł się też Marcin Jakóbczyk. Dziś jest dziennikarzem TVN, natomiast w 2017 roku pracował w TVP. Postanowił opisać, jak telewizja publiczna relacjonowała wypadek 4 lata temu.
Pracowałem wtedy dla TVP, miałem dyżur i natychmiast zostałem wysłany do Oświęcimia. Te kłamstwa i manipulacje widziałem z bliska. Rozmawiałem ze świadkami wypadku - nikt nie słyszał sygnałów. Powiedziałem o tym na antenie, podczas lajfa dla TVP Info i nawet dałem się wypowiedzieć świadkowi. Usłyszałem wtedy w słuchawce, od wydawcy, kilka mocnych słów, których tutaj nie wypada przytaczać - napisał na Facebooku.
Na tym nie koniec. "Gdy w kolejnym lajfie pokazałem, że w miejscu wypadku jest podwójna ciągła, której kolumna rządowa bez sygnałów nie powinna przekraczać - zdjęto mnie z anteny. Wróciłem do domu i obejrzałem w Wiadomościach "fabularyzowany" materiał Bartłomieja Graczaka (pracownik TVP - red.), a w nim zamiast podwójnej ciągłej - linia przerywana!" - dodał.
Dzień później w Wiadomościach była już podwójna ciągła ale dodano też głośne sygnały dźwiękowe. Żeby widz nie miał wątpliwości, Graczak wydał osąd, czego dziennikarz NIGDY nie powinien robić. Wyraźnie podkreślał że "sprawcą wypadku jest 21-letni mieszkaniec Oświęcimia", "Kolumna jechała w sposób prawidłowy, sygnały świetlne oraz dźwiękowe były włączone" a kierowca seicento ich nie słyszał bo głośno słuchał muzyki i jechał starym autem. Kurtyna - podkreślił.
Pokazał też dwie grafiki. Na zdjęciu drogi z lotu ptaka widać linię ciągłą, a na materiale TVP... przerywaną!
Teraz zobaczcie te dwa materiały oraz prawdziwą mapę w porównaniu z tą z wiadomości i wyobraźcie sobie, że po dzisiejszym sejmowym głosowaniu, już nigdy nie będziecie w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. Nawet nie będziecie się musieli o to martwić - podsumował.
Kierowca seicento znów zabrał głos
Na Twitterze do wpisu Jakóbczyka zdecydował się odnieść Sebastian Kościelnik - kierowca fiata seicento, który w 2017 roku uderzył w kolumnę rządową.
Pamiętam gdy tamtego dnia policja przewoziła mnie z miejsca na miejsce, po czym pozostawili mnie na ponad 40min pod taśmą odgradzającą miejsce wypadku od mediów i kazano czekać. Do tej pory nie wiem co tym chcieli osiągnąć - napisał.
Czytaj także: "Mogę umierać". Joanna Koroniewska szczęśliwa, jak nigdy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.