Zgodnie z naszą wiedzą do JSW Logistics weszli funkcjonariusze katowickiej delegatury CBA. To już kolejna wizyta biura w spółce. Pierwsza miała miejsce w ubiegłym roku. Teraz sytuacja jest poważniejsza.
CBA szukało danych, których nie przekazała im spółka. Według naszych informacji chodziło o faktury na zakup mebli, które mogły być zawyżone oraz o dokumenty dotyczące zakupów pociągowych lokalizatorów GPS.
JSW Logistics zajmuje się m.in. transportem kolejowym węgla z kopalń do odbiorców. Chodzi o duże pieniądze, liczone w setkach tysięcy i milionach złotych. A nie wszystkie dokumenty zostały CBA przekazane w ubiegłym roku.
CBA domagało się od firmy m.in. wydania ksiąg-rejestrów pism przychodzących i wychodzących z firmy. Dotyczą one danych za rok 2017 i 2018. CBA domagało się też informacji dotyczących służbowego sprzętu: telefonów, komputerów i tabletów.
Wydanie wymienionych wyżej dokumentów zostało w ubiegłym roku wstrzymane. Polecenie takie wydać miał ustnie - czego dowodzi dokumentacja, którą widzieliśmy - prezes zarządu spółki Marek Gralec.
Kiedy pojawiły się wątpliwości (postanowienie prokuratorskie, którego sygnaturą dysponujemy, było konkretne i wskazywało, co należy przekazać CBA), osoby odpowiedzialne formalnie za nadzór nad organizacją pracy zespołu próbowały wycofać się z przekazanych dyspozycji.
To było wejście, nazwijmy to, uzupełniające. Zabezpieczyli informacje cyfrowe, dyski, dane z chmury i dokumenty. To, czego nie dostali, bo władze firmy nie chciały przekazać - mówi informator o2.pl.
Sytuacja jest co najmniej trudna. Zajmuje się tym z ramienia zarządu jeden z najbliższych współpracowników prezesa. Niewykonanie polecenia prokuratury może być dla władz spółki brzemienne w skutkach. Szczególnie jeśli prokuratura włączyła do sprawy CBA. Do sprawy będziemy wracać i opisywać kolejne kroki śledczych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.