O tym, że żywienie się samemu, a nie na mieście, może się nie opłacać, przekonała się nasza czytelniczka, która z mężem wybrała się na wakacje na Rodos.
Na widok cen w lokalnym sklepie, aż złapała się za głowę.
Myślałam, że gotowanie wyjdzie taniej - wyznała w rozmowie z o2.pl
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny w sklepie w Grecji. Przebitka dwu, a nawet czterokrotna
Na zdjęciach nadesłanych przez czytelniczkę widzimy pieczywo, a dokładnie bułki, pakowane w woreczek po 3 sztuki w cenie 2,17 euro, czyli aż 9,30 zł. Tymczasem jak podaje portal dlahandlu.pl, popularna w Polsce kajzerka kosztuje od 31 gr do 59 gr za sztukę. Licząc nawet 3 bułki po 59 gr, będzie to 1,77 zł.
Masło do bułki również nie należy do najtańszych. Za 250 g trzeba zapłacić 5,28 euro, czyli aż 22,60 zł. Tym samym kilogram masła kosztuje ok. 90 zł. W polskich sklepach, jak podaje portal dlahandlu.pl, ceny masła wahają się od 3,49 zł do 6,99 zł. Oznacza to, że nawet w przypadku najwyższej ceny, kilogram tego produktu kosztuje 34,95 zł.
Kilogram bananów w greckim sklepie kosztuje 2,85 euro, czyli 12,10 zł. Tymczasem w Polsce ceny za kilogram bananów wahają się od 5,99 zł do 8,99 zł.
Jeszcze większa jest przebitka w przypadku jabłek. Kilogram w greckim sklepie kosztuje 16,70 zł. Jako Polska jesteśmy jednym z największych producentów jabłek. Kosztują u nas od 3,08 zł do 4,69 zł.
Znacznie droższy jest ser żółty, który w greckim sklepie kosztuje 3,93 euro za 200 g, czyli 13,60 zł. Na kilogram sera trzeba zatem wydać aż 68 zł. Tymczasem w Polsce za taką kostkę, jak podaje portal dlahandlu.pl, płacimy od 17,90 do 28,30 zł.
Kilogram ziemniaków w greckim sklepie to koszt 6,76 zł. W polskich sklepach za ziemniaki płacimy od 1,99 zł do 4,99 zł.
Czytaj także: Awaria w PKO BP. Bank pobiera z kont klientów miliardy
Ekspert: ceny w sklepie zależą od jego lokalizacji
Ekonomista Marek Zuber przyznaje, że polskie ceny w dużej mierze dogoniła już te europejskie.
Polska staje się coraz droższa, niestety. Jeżeli wejdzie dzisiaj Pani do sklepu typu Biedronka, Lidl w Grecji, Hiszpanii czy we Włoszech, to te ceny nie będą się zbytnio różniły od cen polskich - mówi ekonomista w rozmowie z o2.pl.
Czytaj także: Woził Arabów po Podhalu. W takim stanie zostawili auto
Jeżeli mówimy o krajach takich, jak Włochy, Grecja, Hiszpania i Chorwacja, bo to są główne kierunki wakacyjne Polaków, to prawda jest taka, że te ceny w Polsce w dużej mierze dobiły do cen z południa Europy. Tamte kraje też są zróżnicowane cenowo, choćby ze względu na podatek VAT. Nie mamy jednego podatku VAT w Europie. Najważniejsza rzecz to kwestia turystyki i kreowania cen pod kątem turystów. I to zróżnicowanie, o którym mówimy, głównie wynika z tego - dodaje ekonomista.
Brutalna rzeczywistość małych sklepików w centrum polega na tym, że ich właściciele doskonale wiedzą, że turyści najchętniej wynajmują nocleg w centrach miast. Stąd pomysły, aby ceny modyfikować i jak najwięcej na turystach zarobić.
Paradoksalnie najbardziej jest to w tej chwili widoczne w Chorwacji, która cenowo bije Grecję, Hiszpanię czy nawet Włochy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.