Zaatakowany konsulat Iranu w Damaszku wznowił swoją działalność po czterech dniach przerwy spowodowanej izraelskim uderzeniem na placówkę.
Jednocześnie ambasador Iranu w Damaszku Hossein Akbari tuż po ataku informował, że ze względu na brak zdecydowanych ruchów ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ "Iran zastrzega sobie prawo do reakcji".
W poniedziałek 1 kwietnia w Damaszku izraelskie rakiety uderzyły w miejscowy konsulat, ostrzelano też rezydencję ambasadora Iranu w Syrii. Zginęło kilku wysokich rangą oficerów z Iranu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W nalocie zginęło dokładnie dwanaście osób, aż siedem z nich to członkowie Korpusu Strażników Rewolucji, w tym dwóch wysokich rangą irańskich generałów.
W niedzielę przedstawiciele Teheranu powtórzyli groźby pod adresem Izraela, a irańska agencja ISNA opublikowała grafikę na której zaprezentowano dziewięć rodzajów irańskich pocisków. Tym samym agencja zapewniła, że pociski te są w stanie uderzyć w Izrael.
Potwierdził to także Jahja Rahim-Safawi, doradca ajatollaha Aliego Chameneiego.
Po ataku na irańską placówkę dyplomatyczną w Damaszku żadna z ambasad Izraela za granicą nie jest bezpieczna - powiedział.
Na odpowiedź Izraela nie trzeba było długo czekać. Tamtejszy minister obrony Joaw Galant ogłosił w niedzielę, że jego kraj jest przygotowany, by zareagować na każdy scenariusz, jaki może się pojawić w związku z zapowiedziami Iranu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.