Małgorzata ma na Dolnym Śląsku trzy biznesy. Żadne z tych miejsc nie ucierpiało w stopniu niemożliwym do odbudowy. Ona sama, będąc na miejscu, ruszyła na pomoc mieszkańcom, których powódź nie oszczędziła. Napatrzyła się na wiele tragedii, ale także - niepotrzebnej pomocy.
Zamiast wody - kalosze, zamiast chleba - łopata
W tej chwili mieszkańcy terenów dotkniętych powodzią potrzebują jednego - świętego spokoju. Aby móc ukoić swoje skołatane nerwy i znaleźć w sobie siłę do odbudowy tego, co zostało zniszczone.
Dzisiaj są potrzebne wszystkie sprzęty sprzątające. Łopaty, taczki, rękawice, mopy, ściereczki, chemia. Ale już cała Polska z tym jedzie, więc jutro to może być przedawniona informacja - mówi w rozmowie z o2.pl Małgorzata Szumska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak mówi - jeśli chcemy pomóc, to powinniśmy przede wszystkim wspierać duże akcje charytatywne. Jak choćby Polską Akcję Humanitarną, która jest na miejscu i działa błyskawicznie.
Oni mają pieniądze wpłacone przez różnych ludzi. Jak słyszą od pani w Żelaźnie, że potrzebuje 20 taczek, to oni jadą i za trzy godziny przywożą jej 20 taczek! My, jadąc z Warszawy autem zapakowanym po dach, nie zmienimy tego szybko. Nie mamy takich możliwości i takich pieniędzy, żeby reagować na bieżąco. Teraz najważniejsze to wpłacać pieniądze na zweryfikowane zbiórki - mówi nasza rozmówczyni.
Prosi jednak, aby nie robić "wolnej Amerykanki" i nie jeździć w ciemno z pomocą. Bo to bardziej przeszkadza, niż pomaga.
Dzisiaj widziałam 4 facetów, którzy przyjechali wielką terenówką i przywieźli 5 łopat. Ta terenówka blokuje, robi korek, oni nie wiedzą gdzie jechać. To jest żadna pomoc, przeszkadzamy jako takie prywatne osoby. Tym bardziej, jak nie znamy terenu, nie znamy potrzeb - zauważa Małgorzata Szumska.
Chcesz pomóc osobiście? Pakuj się jak najszybciej
Przyda się za to pomoc fizyczna. Bo choć w Kłodzku, Stroniu i Lądku są już terytorialsi, to oni zaczynają od większych miast i znajdujących się na nich ulic.
Są małe wioski, do których oni nie dotarli. Można przyjechać, znaleźć sobie nocleg np. w Złotym Stoku, pojechać do jakiegoś domu, zapukać i spytać, czy potrzeba pomocy. Piwnice trzeba oczyścić, trzeba oczyścić podwórka. Tylko ważne, żebyśmy byli zabezpieczeni: mieli ze sobą rękawice, mieli zatankowany samochód, bo jest problem z paliwem... żebyśmy my sami nie stali się problemem - radzi podróżniczka.
Można też pomagać w sposób zorganizowany. W Lądku Zdroju osoby chętne do pomocy skupia Festiwal Górski, który zainteresowanym wysyła konkretne formularze - aby zadeklarowali się, jakich prac są w stanie się podjąć. W Kłodzku są z kolei Franciszkanie, którzy też skupiają wolontariuszy i nimi dystrybuują.
Nie pomagaj na pokaz. Możesz nie spotkać wdzięczności
Jadąc z pomocą musimy być przygotowani na to, że nie spotka nas wdzięczność.
Ludzie są najczęściej sfrustrowani. Pomagamy nie dla swojego ego, ale dla tych ludzi. Ja mam w nosie, czy ktoś mi podziękuje, czy mnie opierdzieli. Ja wiem, że oni stracili domy. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co przeżywają, więc nie mogę tego oceniać. Jeżeli nam to nie odpowiada, to nie jedźmy w takie miejsce - zauważa Małgorzata Szumska.
Po fali powodzi przyjdzie fala bankructw. Apelują: odwiedzajcie Dolny Śląsk!
Dla Małgorzaty Szumskiej dwa tygodnie przestoju w biznesie to setki tysięcy straty. Nie liczy na wsparcie od rządu, bo jak mówi - jej nie zalało. Ale informacje, jakie niosą się w Internecie wystarczą, aby ludzie odwoływali swoje rezerwacje.
Tu jest mnóstwo agroturystyk, apartamentów, są otwarte restauracje. Pani mi dzisiaj powiedziała, że ona nie przyjedzie, bo mamy skażoną wodę. Mówię tak, ale podajemy gotowaną, mamy też w butelkach. Ona na to, że się nie będzie w skażonej wodzie kąpać. Co z tego, że są komunikaty, że woda się nadaje do celów sanitarnych, jak są nakręcane dziwne posty, że woda spływa przez cmentarze, przez szamba, a ty się w niej kąpiesz.... Robimy straszną krzywdę i wiele osób się nie podniesie, nawet jak nie byli zalani - apeluje Małgorzata Szumska.
Bo choć Lądek Zdrój czy Kłodzko mogą nie być gotowe na turystów, to w ich okolicach są miejsca w pełni bezpieczne i otwarte.
Ludzie poodwoływali pobyty na kilka miesięcy w przód. Jak utrzymać pracowników? Ci pracownicy mają domy po powodzi do wyremontowania, jak my im nie zapłacimy, oni nie wyremontują domów! - załamuje ręce nasza rozmówczyni.
Wygląda na to, że "pomoc turystyczna" już teraz jest i w najbliższym czasie będzie pomocą najbardziej na czasie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.