33-letni Duńczyk znany jest również jako Stanley Most. Do Rosji przybył przed rokiem. Jak tłumaczył, postanowił wyjechać, ponieważ nie zgadzał się z wartościami w Europie oraz twierdził, że pogarsza się klimat polityczny.
Jak informuje niezależny rosyjski portal Mediazona, Duńczyk otrzymał pozwolenie na pobyt do października, liczył na otrzymanie obywatelstwa. Planował wyjazd na Syberię i odbycie tam służby, a także podjęcie pracy jako tłumacz języka angielskiego.
Niespodziewanie dla Hoffgaarda, rosyjska armia postanowiła wysłać go na front, choć on tego nie chciał. Dodatkowo jego prawnik przekazał, że nie znał języka i nie wiedział, jakie dokumenty podpisuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nicklas Hoffgaard trafił do jednostki zajmującej się dronami, nieopodal Ługańska. Skarżył się, że zabrano mu telefon, zmuszano do picia wódki oraz podejrzewano o szpiegostwo na rzecz USA i Danii. Miał też zostać pobity.
Czytaj więcej: Hołownia wystartuje w wyborach? Lech Wałęsa nie ma złudzeń
Duńczyk chciał odejść po roku od rozpoczęcia służby. Przekazano mu jednak, że zgodnie z nowym prawem umowa z resortem obrony jest na czas nieokreślony i nie może zrezygnować. Mężczyzna postanowił walczyć przed sądem. W pierwszej instancji moskiewski sąd wojskowy odmówił rozwiązania kontraktu, ale w drugiej instancji inny sąd wojskowy uznał umowę za niezgodną z prawem - przekazała Mediazona.
Meduza dodaje, że Władimir Putin 19 sierpnia podpisał dekret, który mówi o "udzielaniu pomocy humanitarnej osobom podzielającym tradycyjne rosyjskie wartości duchowe i moralne". Na jej podstawie obcokrajowcy, którzy nie zgadzają się z "neoliberalnymi wytycznymi ideologicznymi" mogą otrzymać zezwolenie na pobyt czasowy w ramach specjalnej procedury..
Czytaj więcej: Pokazał ceny warzyw w Kauflandzie. Mamy komentarz sieci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.