O dramatyczny zdarzeniu donosi serwis gorzowianin.com. Jak czytamy, w sobotę (7 października) po godzinie 22.00 służby zostały wezwane do domu we wsi Białobłocie koło Gorzowa Wielkopolskiego.
Doszło do zapalenia się paliwa podczas dolewania do biokominka. 43-letnia kobieta doznała poparzeń drugiego stopnia, prawdopodobnie w momencie dolewania paliwa, które zapaliło się - relacjonował dyżurny wojewódzkiego stanowiska koordynacji ratownictwa Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie.
Strażacy do momentu przyjazdu ratowników medycznych udzielali poszkodowanej kobiecie pierwszej pomocy. Byli na miejscu godzinę. Poszkodowana została przetransportowana do szpitala z poparzeniami ciała drugiego stopnia.
Czytaj koniecznie: 30-latka dotkliwie poparzona przez grzejnik. "Chciałam umrzeć"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Używaj biokominka zgodnie z instrukcją
Do wielu takich sytuacji, jak powyższa, nigdy by nie doszło, gdyby użytkownicy biokominków stosowali się do zasad zapisanych w instrukcji obsługi. Strażacy mają coraz więcej roboty związanej z podobnymi interwencjami. W związku z faktem, że rozpoczął się sezon grzewczy, będzie jej jeszcze więcej.
Zgodnie z zaleceniami, nie można na przykład nalewać biopaliwa wprost na palący się płomień. Przed uzupełnieniem należy zaczekać około 15 minut. Biopaliwa nie wolno wlewać do gorącego pojemnika spalania.
Zobacz koniecznie: Popularny gadżet wybuchł. Dramat tuż przed świętami na Dolnym Śląsku
Tragedia z biokominkiem w tle
Niewłaściwe użytkowanie biokominka może skończyć się tragedią. Dla przykładu - we wrześniu 2019 roku w Poznaniu 30-letnia Daria B., kierowniczka baru, dolewała biopaliwa. Jak relacjonował TVN 24, kobieta nie poczekała jednak wygaszenie i schłodzenie zbiornika. Doszło do eksplozji, w której ranne zostały cztery osoby. Niestety, 30-latka zmarła w szpitalu w wyniku poniesionych obrażeń.
Właściciel lokalu Ziemowit M. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety. Według śledczych, nie przeszkolił pracownicy z obsługi biokominka. Jak podał "Głos Wielkopolski", na początku października tego roku usłyszał wyrok - 32 godziny prac społecznych w miesiącu przez rok i osiem miesięcy. Werdykt sądu nie jest prawomocny.
Czytaj również: Kelnerka zmarła w wyniku wybuchu biokominka. Pracodawca: "chciałbym wyrazić głęboki żal"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.