Dramat rozegrał się w dzielnicy Dunning w Chicago w sobotę po południu. Świadkowie twierdzą, że emerytowany kierowca ciężarówki Krzysztof M. po raz kolejny wpadł w szał po kłótni z sąsiadami. Tym razem skończyło się jednak tragedią.
Z bronią w ręku wbiegł najpierw do mieszkania na pierwszym piętrze, gdzie zastrzelił cztery osoby, które jadły obiad. Jak podaje abc7chicago.com, to para o bułgarskim pochodzeniu oraz dwoje ich gości - również z Europy Wschodniej.
Chwilę później 66-letni Krzysztof M. wszedł do mieszkania na kolejnym piętrze i postrzelił piątą ofiarę. Kobieta (prawdopodobnie Polka) została przewieziona w stanie krytycznym do szpitala, gdzie zmarła w niedzielę.
Zobacz: Kwaśniewski o przyczynach porażki KO:
Mężczyzna został oskarżony o pięć morderstw pierwszego stopnia. Sąd nie zgodził się na zwolnienie Krzysztofa M. za kaucją.
Podczas posiedzenia sędzia powiedział, że choć Krzysztof M. zgodnie z prawem do wyroku musi być uznawany za osobę niewinną, to po relacjach z miejscach zbrodni trzeba nazwać go "diabłem na sterydach".
Chicago. "To mnie szukacie"
Prokurator Jamesa Murphy powiedział, że po zabiciu pięciu osób Krzysztof M. wrócił do swojego mieszkania, zostawił broń na stoliku i wyszedł. "To mnie szukacie. Tak, zrobiłem to" - napisał 66-latek w języku polskim na kartce, którą mundurowi znaleźli obok. W dwóch innych notatkach znalezionych w pokoju Polak miał motywować się do zemsty na sąsiadach.
Mężczyzna został zatrzymany w pobliżu budynku. Śledczy nie wyjaśniają tła konfliktu Krzysztofa M. z innymi mieszkańcami. Wiadomo, że w ostatnim czasie próbowano go eksmitować za długi.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl