Choć teoria o ucieczce koronawirusa z laboratorium została początkowo odrzucona przez wielu wybitnych naukowców, temat ten w ostatnim czasie nie znika z nagłówków gazet. Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden podkreślił w zeszłym tygodniu, że wcale nie jest ona nieprawdopodobna i nakazał śledczym "podwojenie" wysiłków w celu jej zbadania. Były szef MI6 sir Richard Dearlove ocenił jednak w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Daily Telegraph", że wszystkie dowody zostały już najprawdopodobniej zniszczone.
Najpewniej wiele danych zostało skasowanych lub w jakiś sposób "zniknęło". Trudno będzie niepodważalnie udowodnić, że prowadzone wcześniej w laboratorium w Wuhan badania nad koronawiursami są przyczyną pandemii – powiedział Dearlove, który kierował MI6 w latach 1999-2004.
Czytaj także: Tajemnica Wuhan. Odkryli karty. Na to czekał świat
Dawny szef brytyjskiego krytykuje Chiny. "To przerażający reżim"
Zdaniem byłego szefa brytyjskiej agencji wywiadowczej "Chiny są dosyć przerażającym reżimem, który robi rzeczy niedopuszczalne i ekstremalne, uciszając wewnętrzny sprzeciw obywateli wobec oficjalnej linii rządu". Dearlove skrytykował także naukowców z krajów zachodnich, którzy swoimi wypowiedziami "próbowali zamknąć debatę na temat pochodzenia koronawirusa". Były szef MI6 w ostrych słowach odniósł się także do poczynań brytyjskich przywódców, którzy "naiwnie zaufali chińskiemu rządowi".
Byłem zdumiony czystą naiwnością w wypowiedziach Davida Camerona i George'a Osbourne'a [odpowiednio – byłego premiera i byłego kanclerza skarbu Wielkiej Brytanii – red.] na temat naszych stosunków z Chinami. Wydaje się, że brytyjscy przywódcy chcieli swobodnie rozwijać relacje z Państwem Środka bez jakiejkolwiek świadomości, że mają do czynienia z dyktaturą komunistyczną i to w dodatku taką, która posiada własną dalekosiężną strategię – ocenił sir Richard Dearlove.
Czytaj także: Wypadek w laboratorium w Wuhan? Sensacyjne doniesienia
Koronawirus wydostał się z laboratorium? Chiny odrzucają oskarżenia
Pierwsze doniesienia na temat COVID-19 odnotowano w listopadzie 2019 roku w chińskim mieście Wuhan. Mieści się tam Instytut Wirusologii, w którym przed wybuchem pandemii badano koronawirusy występujące u nietoperzy. W ostatnim czasie pojawiły się dowody na to, że to właśnie placówka badawcza była pierwszym ogniskiem pandemii.
O sprawie poinformował 23 maja dziennik "Wall Street Journal". Według tajnego raportu amerykańskiego wywiadu, trzech pracowników laboratorium zakaziło się wirusem jeszcze przed "oficjalnym" wybuchem pandemii. Głos w tej sprawie zabrał w zeszłym tygodniu prezydent USA Joe Biden, zapowiadając przedstawienie oficjalnego oświadczenia w tej sprawie w ciągu 90 dni.
Rozważamy dwa scenariusze. Jeden to przedostanie się wirusa z niezidentyfikowanego zwierzęcia na człowieka. Drugi zakłada wyciek z laboratorium. Większość śledczych uważa, że nie mamy na razie wystarczających informacji, aby ocenić która teoria jest bardziej prawdopodobna – podkreślił amerykański przywódca.
Chiny stanowczo zaprzeczają, że w laboratorium w Wuhan mogło dojść do wypadku. Chińska ambasada w Waszyngtonie nazwała takie oskarżenia "polityczną manipulacją".
Śledztwo amerykańskich służb poważnie utrudni międzynarodową współpracę w sprawie pandemii – podkreślono.
Obejrzyj także: Nowe przypadki COVID-19 w Chinach. Władze walczą z koronawirusem