Cel od początku był jasny — studia na prestiżowym Uniwersytecie Syczuańskim. Liang Shi po raz pierwszy przystąpił do egzaminu gaokao w 1983 r., gdy miał 16 lat. W kolejnych latach podejmował kolejne próby, aż do momentu, w którym okazał się, że jest... za stary, ponieważ do testu dopuszczano jedynie osoby samotne w wieku poniżej 25 lat.
Jednak gdy zniesiono te ograniczenia, Liang Shi powrócił do gry i ponownie przystąpił do egzaminu. A potem zrobił to znowu. I znowu. Aż liczba prób wzrosła do 27.
Patrząc na upór mężczyzny, można by pomyśleć, że te studia to dla niego kwestia być albo nie być. Ale Liang Shi wcale nie musi iść na studia. Posiada dobrze prosperującą firmę, zajmującej się wytwórstwem materiałów budowlanych. Dzięki temu biznesowi Shi został milionerem, marzy jednak o tym, by zostać... milionerem-intelektualistą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uczył się po 12. godzin na dobę
Warto podkreślić, że gaokao jest uważany za najtrudniejszy na świecie egzamin umożliwiający rozpoczęcie studiów. Konkurencja jest ogromna, bo do tego samego egzaminu podchodzą miliony uczniów szkół średnich.
Liang Shi nie liczył na łut szczęścia. Wierzył, że uda mu się osiągnąć sukces dzięki ciężkiej pracy. Jak sam twierdzi, przez kilka miesięcy przed testem prowadził "życie ascetycznego mnicha". W tym czasie uczył się po 12 godzin dziennie. Mimo to Liang uzyskał 34 punkty mniej niż podstawowy wynik w prowincji Syczuan i... ponownie oblał.
Zanim otrzymałem wynik, miałem przeczucie, że nie będę w stanie uzyskać wystarczająco wysokiego wyniku, aby dostać się na elitarny uniwersytet. Ale nie spodziewałem się, że nie dostanę się na te przeciętne — powiedział mediom rozczarowany 56-latek.
Wytrwały przedsiębiorca przyznał, że nie jest pewien, czy za rok podejmie kolejną próbę. Nie oznacza to jednak, że na dobre porzucił marzenia o Uniwersytecie Syczuańskim.
Naprawdę chcę iść na uniwersytet i zostać intelektualistą — zapewnił w rozmowie z AFP.